24 października, niedziela
III Praska Dycha, atestowana trasa
36,54
z dużym zapasem. Lekko i przyjemnie
Trasa płaska, ale 5 i pół pętli... ludzie włażący pod nogi, spacerowicze, dziury w nawierzchni, przewracające się pachołki.
Po czasach widać, że pół pętli była z wiatrem pół pod. Choć, mnie osobiście, jakoś to nie szczególnie przeszkodziło w uzyskaniu bardzo przyzwoitego rezultatu.
A było dziwnie. Na starcie nie czułam się dobrze - jakoś tak "nijak". Wiedziałam, że ścigam się z dziewczyną, która w tym roku nabiegała 2,42 w maratonie. To mnie nieco stopowało. I dopiero na czwartym kilometrze odważyłam się zaatakować. Z dziwnym uczuciem-
co ja robię???
Wygrałam ze sporym zapasem- ponad 30 sekund. I osiągnęłam cel, który kołatał mi się gdzieś tam w głowie - złamałam 37 minut.
3,34/3,37/3,39/3,40/3,43/3,46/3,42/3,49/3,40/3,38
Dodam, że od czwartego kilometra biegłam sama. Przede mną minutowa dziura. Mam nadzieję, że na Biegu Niepodległości będzie z kim biec... Tu niby wystartowało prawie 600 osób, a ja open byłam dziesiąta. Z kobiet pierwsza