Pt, 21 października 2011, 07:08

Czwartek, 20 października (już!) Próba sprawdzenia, czy jest jakakolwiek szansa na przyzwoity bieg na PD i BN. Będzie ciężko... Jeszcze zobaczymu po sobotnim GP...ale w tym przypadku połamanie 38 minut będzie sukcesem... 13,5 km, 60 minit Najpierw 35 minut BNP, potem 10x 1' p1'. Tempo średnio-umiarkowane. Piątek, 21 października 12 km przyjemnego biegu :)

Śr, 26 października 2011, 11:18

Po dwóch dniach "nic nie robienia" (biegowego) 11,7 km w tempie narastającym, ostatni kilometr z hakiem w tempie planowanej dychy. Dobrze mi się biegło. Niestety Mały jest chory i praktycznie nie śpię (bidulek budzi się w nocy po kilkanaście razy). Cóż, sezon chorobowy się rozpoczął:( Oby nie było tak źle jak w tamtym roku. Zaczęłam już suplementację witaminami i olejem z wątroby rekina. Może choć trochę pomoże...
 

Listopad’2011

Śr, 2 listopada 2011, 09:29 We wtorek czułam się okropnie. Przemęczenie, chroniczne niewyspanie. Po 500 metrach wróciłam się do domu (choc pogoda taka cudowna! tak kusiło, by pobiegać). Ale z organizmem nie ma co negocjować, jak mówi stanowcze "nie" to nie:( Dzisiaj (środa, 2 listopada) poranne 11 km z hakiem (równe 50 minut - niestety na tyle pozwalał czas) zakończone 5 x 90" p: 90" Jak na poranek to SZYBKO. Poniżej 3:30min/km. Nie wiem jak wstałam. Nie wiem czemu biegało mi się dobrze... Mimo wszystko cieszę się, że za 10 dni ROZTRENOWANIE! Tym razem już takie pełne. Jeszcze tylko dwie dziesiątki. Czy się uda? Szybkość jest. Brakuje tylko...zdrowia :ech: Bartuś jeszcze "na zwolnieniu" (zapalenia oskrzeli). Nie jest łatwo. Dobrze, że 4 dni były wolne;) Cz, 3 listopada 2011, 11:18 Dzisiaj 12 km. Tempo lekko narastające. Piękna jesień. Pięknie, że udaje się przekonać kolejne osoby do BIEGANIA:):) Pt, 4 listopada 2011, 09:49 Piątek Zaskakujący piątek Ale najpierw jeszcze o czwartku Wieczorem dodatkowe 4,5km- musiałam pobiegać A mus to mus Dziś rano Bartuś obudził nas przed szóstą i czułam się raczej słabo Tymczasem poranne bieganie okazało się najszybsze ever Było krótko i treściwie 30 minut 7,7km w tym 6x 1' (tempo 3,15min/km) Chciało się więcej Ale muszę się oszczędzać przed niedzielą Ojoj Żeby to był tak energetyczny dzień jak dziś.... Martwi mnie to...że jest tak dobrze Bo bez narzekania może być źle :spoczko: Wt, 8 listopada 2011, 13:31 Praska Dycha 36,29 Życiówka, ale bez fanfar. Wygrana, ale walki nie było (kolejna zawodniczka 2 minuty za mną). Nie udało się złamać 36 minut...niestety przez...katar :smutek: Brzmi to troszkę śmiesznie, ale na bezdechu słabo się biega... Generalnie od rana wszystko szło na opak... Garmin nienaładowany, izotonik nie kupiony, samopoczucie słabe. ...do poprawy... :wrr: Cz, 10 listopada 2011, 12:09 Wczoraj piewrsza hala w tym roku. Delikatnie. Ale medialnie. Zapraszam do oglądania w niedzielę o 12.30 Atletów w POLSAT SPORT. Niestety przeziębienie zamiast kierować się w stronę wyjścia rozsiadło się na dobre:( O oddychaniu nosem muszę zapomnieć. I tak wizja życiówki i połamania 36 minut oddala się:( Niestety ma też być zimno:( Temperatura może nawet nie przekroczyć zera... oj ojojoj So, 12 listopada 2011, 07:58 11.11.11 Bieg Niepodlełości (czemu nie na 11,11 km? ) W moim wykonaniu słabo. Oczywiście, wynik nie taki straszny, ale po Praskiej Dyszce liczyłam na więcej. Niestety rano wiedziała, że będzie słabo. Ale gdy zaczął się bieg, odżyły nadzieje na dobry wynik - pierwsza piątka na luzie w czasie 17,51. Na nawrotce wyprzedziłam Marysię Cześnik i zaświtała myśl, że może będę trzecia (przed biegiem, gdy zobaczyłam kto startuję byłam pewna, że będę walczyć z Renią o czwartą pozycję). Maria słabła. Niestety, do końca nie wiem czamu, po 6km odcięło mi prąd - do wiaduktu dociągnęłam jeszcze biegnąc na złamanie 36 minut, a potem...ogromna niemożność... Druga część dystansu prawie minutę gorzej od pierwszej. 36:39 Słabiutko... Brakło sił, woli walki. No i to jest ostateczny znak, by zakończyć ten sezon. Organizm mówi: ODPOCZYNEK!!! Woła: KONIEC STARTÓW! Podpowiada: JEŻELI CHCESZ W PRZYSZŁYM ROKU BIEGAĆ JESZCZE SZYBCIEJ, ODPUSĆ JUŻ TEN SEZON. WYZDROWIEJ, ZREGENERUJ SIĘ, ODŁUŻ NA BOK AMBICJE. :hej: :hej: Ciesze się, że Przemkowi udało się pobiec bardzo ładnie (prowadził go Mateusz Jasiński): czas 40:21. Jak na debiut to super. Ja w swoim pierwszym starcie ledwo złamałam 42 minuty... N, 13 listopada 2011, 09:01 W sobotę 16,6km człapania. Nazwijmy to spacerem biegowym. Od poniedziałku nie biegam. Zapraszam dzisiaj (niedziela) o 12:30 do oglądania POLSAT SPORT. W programie "Atleci" bedzie można poooglądać środowe poczynania na hali (a kilka osób z Entre.pl było). Za tydzień relacja z Biegu Niepodległosci. Za dwa tygodnie - o przygotowaniach Przemka Cypryańskiego go biegu Niepodległości. Za trzy - o fotografii sportowej - czyli rozmowa z Andrzejem Chomczykiem:) Wt, 15 listopada 2011, 13:25 Zaczął się najtrudniejszy czas w treningu... ROZRTRENOWANIE. Brzmi groźnie? Ciało już mówi dość, ale głowa nie może tego do końca zrozumieć... Na szczęście pogoda sprzyja postanowieniu, by nie biegać... Taki mały odwyk... Pt, 18 listopada 2011, 11:53 Nie wytrzymałam... 11 km, tempo ok. 5min/km. Bardzo rano. N, 20 listopada 2011, 14:31 W ramach roztrenowania w sobotę prawie dwugodzinna wizyta u Ewy w Ortoreh Najwyższy czas zając się swoim ciałem i urazami, które są owocem mocnego sezonu. Teraz jest najlepszy moment na tego typu rehabilitacyjne i anty-kontuzyjne kroki. Polecam każdemu. Bo warto pozbyć się nawet najmniejszych "boleści"... U nie numer jeden to achillesy. Trzeba je doprowadzić do stanu normalności. W końcu mają jeszcze posłużyć... Poza tym pachwina. I takie prozaiczne kwestie jak krzywy kręgosłup, zapadniete łopatki... Potem 17,4 km (tempo 5,0) A w niedzielę (20.11) - 19,2km (tempo 4,52). Jutro i we wtorek dalsze odpoczywanie (fizyczne) i dużo pracy. Muszę też zastanowić się nad scenariuszem na 2012. Droga. Droga zawsze jest najważniejsza. Fajnie byłoby zdobyć kolejny szczyt:) Ale ta droga ma też dostarczać przyjemności. Ma być jedną wielką przyjemnoscią (trzeba się w końcu przed sobą przyznać, że ból sprawia przyjemność...) Śr, 23 listopada 2011, 08:47 Jednak w poniedziałek "przewietrzyłam się" przez 30 minut nocnego truchtu. Żeby głowa nie bolała... We wtorek - olśnienie! Jaka ja byłam głupia, żeby wcześniej na ten prosty pomysł nie wpaść. Będę trenować do biegów górskich na bieżni mechanicznej. I góra mi się nie skończy po 80 metrach... A co mi tam, spróbuję. Projekt góry w Warszawie. Na początek 9,6 km bnn (bieg z narastającym nachyleniem...). Można się spocić. I tak jakoś inaczej. Potem basen. Cz, 24 listopada 2011, 08:38 Tak jakby roztrenowanie wymyka mi się spod kontroli... Ale czuję się coraz lepiej. W sumie dużo nie biegam... W środę basen, 3 sesje w saunie i wieczorne 90' na hali: skipy, płotki, siła ogólna. So, 26 listopada 2011, 08:30 Zapraszam do lektury krótkiego wywiadu :trup: http://www.biegigorskie.pl/poznac-mistrza-dominika-stelmach/ Pn, 28 listopada 2011, 07:51 skoro jeszcze pamiętam... w czwartek 50 minut biegu (20 pod górkę) i 7 minut "drabinkowania". W piątek aerobik (ale jakiś nudny i nieskuteczny) i 7 minut "drabinkowania" again. W sobotę 16,1 km całkiem przyjemnego biegu, w przeciwieństwie do niedzielnej dyszki w tempie żółwia, przy samopoczuciu na maksa okropnym (ale jako meteopata tak już mam...). Muszę teraz schudnąć i bardziej dbać o siebie. Umięsnić się, żeby wygladać bardziej profesjonalnie... Może się uda. Wt, 29 listopada 2011, 10:05 W poniedziałek był trening "na spokojnie". Po raz pierwszy od dawien dawna postanowiłam się nie spieszyć...(Mały z moją mamą, Maciek zapracowany). 14 minut "drabinkowania" (jej, nie wiem jak zamierzam dojśc do 20 minut, to chyba nierealne...) 50 minut biegu (10,1km) 1km wioseł 7 minut drabinkowania basen 3 sesje w saunie  

Grudzień’2011

Cz, 1 grudnia 2011, 08:28 Wtorek to 37 minut biegu pod lekką górkę, (7,4km) plus drabinka -szybka wersja - 4' + 2' Środa, 30 listopada (już!) To próba, czy mogę rano...Oj, nie lubię wstawać, gdy jest środek nocy;) Zatem rano 14,4 km spokojnego biegu (z końcówką lekko-narastającą) Wieczorem 90' hali (przede wszystkim wzmacnianie mięśni pośladkowych i płotki). MOŻE BYĆ CIĘŻKO Z CZASEM W 2012, ALE LICZĘ NA DOBROCZYNNE SKUTKI OBOZU SYLWESTROWEGO... ZATEM W STYCZNIU NA CHOMICZÓWCE PADNIE ŻYCIÓWKA NA 15 KM (HAHA - MIĘDZYCZAS Z POŁÓWKI SIĘ NIE LICZY). CEL NA 2012 - SZYBKOŚĆ, SZYBKOŚĆ, SZYBKOŚĆ... W KOŃCU PUMA ROK 2012 OGŁASZA ROKIEM SZYBKOŚCI Pt, 2 grudnia 2011, 09:00 Czwartek (1 grudnia) - 8km wolnego biegu plus basen i 3 pobyty w saunie Piątek (2 grudnia - a o 6.30 rano plus 6 stopni!) - 1 godzina treningu siłowego So, 3 grudnia 2011, 08:46 W piątek wieczorem jeszcze spokojne 7,8km Sobota (3 grudnia) poranne 12km. Wolno (5,04min/km). Pn, 5 grudnia 2011, 08:46 iedziela, 4 grudnia Przy temperaturze 10 stopni! 21,3 km, średnie tempo 4,52min/km. Bardzo przyjemny bieg, choć po 18km baaaardzo już chciałam być w domu. No ale powoli trzeba przestawiać się na bieganie głównie w weekendy... Muszę dostosować trening do możliwości Bartusiowo-pracowo-pogodowych... TYDZIEŃ 1 ZIMA/WIOSNA 2012 -85 km. WOW Niestety dalej już tak pięknie nie będzie:( Poniedziałek, 5 grudnia 8 km biegu, 38 minut plus 5 minut drabinki (czasu na więcej nie było:( ) Cz, 8 grudnia 2011, 08:50 Wtorek, MIKOŁAJKI: 10 minut drabinki + 12,7km BNN + 2 minuty drabinki + 2 sesje w saunie Środa: HALA, 20.00: ok. 5km. Sedno ćwiczeń: 4 serie skipów, ok 70 metrów: A,C,A,C, marsz z wypadami, podskoki z przysiadu, wieloskok sprinterski, skip B, wieloskok, przebieżka. Piłki lekarskie (ogólnorozwojowo z mocnym naciskiem na brzuch i pośladki oraz obręcz barkową) 6 przebieżek Czwartek, 8 grudnia 7,2 km (bo nie zgodzę się z tym, że nie ma sensu biegać mniej niż 45 minut. Jak się nie ma co się lubi... A 35 minut może działać bardzo POBUDZAJĄCO!). Piątek, 9 grudnia 7km. Sauna x2. Źle się czuję N, 11 grudnia 2011, 11:29 W piątek wieczorem umierałam. Rozkładało mnie na łopatki... bolał brzuch i ogólnie samopoczucie do d* Fervex, mleko z miodem, jakieś witaminki i w sobotę rano byłam "na chodzie". Nawet nieźle się czułam. Spakowałam Małego i 2 godziny rehabilitacji w Ortorehu (głównie naprawianie achillesów i pachwiny). Nie mogę sobie pozwolić na kontuzję. W myśl pięknego powiedzenia, że lepiej przeciwdziałać niż leczyć... Potem zakończenie GP Warszawy - wpadłam tylko na chwilkę, bo w tym samym czasie mieliśmy w pracy choinkę dla dzieci. Musiałam zdążyć na przybycie Mikołaja! Bartuś dostał wóz strażacki (i niestety pojął już znaczenie słowa PREZENT... qcze! Myślałam, że zajmie mu to jeszcze z pół roku). Po południu (na granicy dnienia i mroku) 16,6km, tempo 4,56min/km. Czułam się... NIJAK. Co poza tym? Wiem, że budżet na sport w tym roku jeszcze strasznie nie ucierpi, ale po IO mają być w Ministerstwie niezłe cięcia. Związki już drżą, bo nowa pani minister woli przeznaczyć pieniążki na sport masowy niż wyczynowy. Dobrze, czy źle? N, 11 grudnia 2011, 15:01 Niedziela, 11 grudnia (5 stopni ciepła, jesień się nie poddaje - ja jej kibicuję) 21,4 km Człapanie w tempie 4,57min/km (tempo odczuwalne znacznie wolniejsze...). Biegło się słabo, dopiero w końcówce ożyłam i przyspieszyłam gdzieś tak do 4,40... Ładnie w lesie, ale za dużo ludzi;) TYDZIEŃ 2 WIOSNA/LATO 2012 77,2 km Jest nadzwyczaj dobrze... pod względem kilometrów Forma w lesie Ale w lesie ładnie N, 11 grudnia 2011, 15:06 Poniedziałek,12 grudnia 11 km w 50 minut, tempo przyjemnie narastające. Ale mi się chciało! Ale miałam powera. Gdyby był czas dziś bym się skatowała;) Skąd taki głód biegania po weekendowym człapaniu?? Wt, 13 grudnia 2011, 12:51 Wtorek, 13 grudnia 12,2 km BNN. Przyjemnie, bo szybko. Głód biegania... HALO? Co jest grane? Tamten tydzień ledwo-ledwo, a teraz taka MOC? Może to rzeczywiście więcej snu i bardziej higieniczny tryb życia... Trenuję, póki mogę... Środa, 14 grudnia Rano 6,1 km (ok. 4,55min/km) na rozbudzenie Wieczorekm HALA: 7 km (tak obliczył Max - a tym razem było dużooo "przemieszczania się") 1: 4 serie skipów 60-80 metrów: skip A, C, A, C, wieloskok sprinterski, B, marsz z wypadami, wieloskok, przebieżka 2: ogólnorozwojówka na materacach (z piłkami lekarskimi) 3: płotki Pt, 16 grudnia 2011, 09:28 W czwartek 8,7 km, w tym 3 x 2' na pobudzenie (w zadziwiająco komfortowym, jak na posiadane zakwasy, tempie 3,45min/km) Sauna. Wieczorem do drugiej impreza firmowa- ćwiczenie łydek w mega-wysokich obcasach... Dziś jestem wczorajsza i nie biegam;) So, 17 grudnia 2011, 13:12
Sobota, 17 grudnia (i piękna JESIEŃ)FALENICA, Warszawskie Biegi Górskie - 10KM Zaczęło się źle... Cały piątek bolała mnie głowa... W nocy obudziłam się z "postępującym przeziębieniem", bolało gardło, nos zatkany... Kilka proszków i rano było nieco lepiej. Ale brak snu wciąż na poziomie kilku brakujących godzin... Cel? Bardzo chciałam złamać 40 minut, ale nie do końca wierzyłam, że to możliwe. Forma w lesie, samopoczucie średniawe. Pobiegłam spokojnie, równo. Nigdy nie byłam w Falenicy tak niezmęczona. Złapałam 39:53. Lepiej od zeszłorocznej życiówki o ponad półminuty... A to dopiero grudzień... I nawet na ostatnim podbiegu wyprzedziłam jacka Gardenera.... Hm... Już się nie mogę doczekać obozu:)
N, 18 grudnia 2011, 09:30
Dziś ledwo-ledwo, oj... Nogi nie bolały, ale jakoś tak słabo mi się biegało (musiałam o 7 rano, a tego nie lubię). 17,5km w tempie 5,08min/kmTydzień 3 WIOSNA/LATO 2012: 76,5 KM. Wciąż jest dobrze...
Pn, 19 grudnia 2011, 16:11
Poniedziałek, 19 grudnia!!! (a zimy niet. Jak pieknie!) Dzisiaj tak "lajtowo", w biegu. 10,3 km BNN w tempie 12,5km/h. Nachylenia bez szału, ale fajnie mi się biegło (niebo-a-ziemia w porównaniu do wczoraj...) Troszkę ćwiczeń na uda.Ta newralgiczna część ciała...A tu jeszce butki, w których udało mi się pokonać wydmę:) Oficjalny czas: 39:47 POLECAM!!!! Naprawdę rewelacja :):):)
Śr, 21 grudnia 2011, 08:13
Wtorek, 20 grudnia Walczę z chorobą... Oj, walczę... 10 minut drabinki, 10 km plus sauna. Niestety poprawy brak. Chyba jest coraz gorzej...Czemu ja zawsze choruję na święta, długie weekendy, wakacje? NIESPRAWIEDLIWE!
So, 24 grudnia 2011, 13:35
WESOLYCH I ZDROWYCH ŚWIĄT DLA WSZYSTKICH.Ja niestety od środy dogorywam... Zatoki mi żyć nie dają, a co tu mówić o bieganiu:(:(:(Śr, 28 grudnia 2011, 11:42Niestety bakterie...także od wczoraj na antybiotyku:( Rozsądek zwyciężył i postawiłam na lekarza, zanim choroba stanie się naprawdę groźna. Obóz biegowy - no, wszyscy biegają... oprócz mnie. Wczoraj wyszłam na chwilę, licząc że organizm sam to jednak zwalczy, ale szybko "urwałam" się do lekarza. Nie ma co czekać. Im szybciej zacznę walczyć z chorobą tym lepiej. :ojnie: Aj... So, 31 grudnia 2011, 14:51 31 grudnia 2011 Kończy się grudzień (już), kończy się rok... spirala nakręca się, bo czas mija coraz szybciej... pora na małe podsumowanie. Zacznę jednak od obozu. Trochę pechowego. Cóż...Żałuję, że nie poszłam do lekarza wcześniej, ale sądziłam, że "sposobami chałupniczymi" uda mi się zwyciężyć wirusa. No ale jednak do gry dołączyły się bakterie. Od wtorku - 5 dniowa kuracja antybiotykiem. We wtorek rano jeszcze poszłam na trening (w bardzo złym stanie 11,5 km) i urwałam się przed końcem, by popędzić do lekarza. Już pierwsza dawka lekarstwa pomogła wygrać z bólem głowy! Dlatego wieczorem poćwiczyłam na hali (głównie rozciągając się). W środę opuściłam poranną wycieczkę biegową i przeleżałam do obiadu w łóżku. Po południu ćwiczyłam na haki (core stability). W czwartek rano głód biegania zwyciężył, ale trening był spokojny (12,5km z czego 11 biegu z prędkością powyżej 5min/km plus 10 przebieżek). W piątek wycieczka biegowa (móh Garmin pokazał 26km, 2:45). Spokojnie, miło i przyjemnie (oczywiście w najszybszej grupie...w której "przetrwały tylko 3 osoby...). Trochę za bardzo wiało... Na górze zima w pełni. Po południu hala (bardzo lajtowa). Dziś - w sobotę, 10,6km spokojnego biegu. I masaż. Oj, niezły masaż!! Boli na samo wspomnienie;) Czy mądrze jest biegać w trakcie choroby? Innym nie polecam... Czuje się już dobrze, tylko Sylwester mnie przeraża. Jakoś wizja kilku godzin w szpilkach do mnie nie przemawia... A rano małe zawody biegowe...tak na otrzeźwienie;) A przecież Bartuś i tak obudzi się przed siódmą... Miłej zabawy i Szczęśliwego Nowego Roku. Nas czeka jeszcze hala 😀 I ostatnia dawka antybiotyku.  

Styczeń’2012

Pn, 2 stycznia 2012, 08:15 Jak ktoś jeszcze nie wierzy, że RÓŻ będzie trendy w tym roku... Obrazek Po Sylwestrze (9km, z czego 3km w 11,16). Trening biegowy w styczniu Podsumowanie GRUDNIA: 5 dni antybiotyku, praktycznie 2 tygodnie chorobowe 1 życiówka (falenicka - no i to jedyny start w zawodach). Liczba kilometrów: 291,7km Kilka treningów siłowo- sprawnościowych Wt, 3 stycznia 2012, 10:31 W poniedziałek odpoczywałam. A dzisiaj rano, po piątej, Mały mnie obudził z kategorycznym żądaniem "Mama! Mleko!". Po wypiciu cieplutkiej buteleczki zasnął smacznie. Ja nie. No to wyszłam pobiegać. 10,4 km człapania (jeszcze na ciężkich nogach, choć tempo ok 4,56min/km, ostatnie kilometry po 4,40) Śr, 4 stycznia 2012, 10:27 Poranne 11,5 km (tempo lekko narastajace - od 5,0 do 4,28 min/km). Wciąż na zmęczeniu. W środę wieczorem 90' hali: 4 serie, 80-120m: A,C,A,C, marsz z wypadami, podskoki naprzemienne, skip B, marcz na czworakach, wieloskok sprinterski, wieloskok, 2 przebieżki. Potem ćwiczenia z piłką lekarską i streching. Cz, 5 stycznia 2012, 10:32 Rano 9,5 km, spokojnie 4,57min/km, na koniec 3 x 2' (p:1'). Na pobudzenie... Może uda się wystartować w Falenicy... Ale pogoda nie zachęca :echech: Pt, 6 stycznia 2012, 17:31 Hmmm.... piątek, 6 stycznia 23,7 km  średnie tempo 4,40 min/km. Na początku wolno, ostatnia dziesiątka poniżej 4,30... Pobiegłabym dalej, gdyby nie to, że jutro Falenica... Już dawno tak dobrze mi się nie biegało... N, 8 stycznia 2012, 10:55 Sobota, 7 stycznia Falenica, odsłona druga Wiedziałam, że tym razem będzie to niezłe wyzwanie... Zakwasy w łydkach Ciężkie nogi Mocny trening za mną Biegło się naprawdę ciężko. I bez zegerka;) Wyszło jakieś 30 sekund gorzej niż w grudniu. 40:12 Nie wiem, jak kolejne pętle. Biegłam na samopoczucie. Nie szalałam na zbiegach (nogi nie pozwoliły :ble: ). Ale jestem bardzo zadowolona, bo ten bieg nie był łatwy. Walczyłam ze sobą... Niestety wciąż słabo wychodzi mi podbieganie. Muszę się za to wziąć... Potem czwarta pętla w truchcie. Łącznie 15 km N, 8 stycznia 2012, 15:11 Niedziela, 8 stycznia (temperatura rozpieszcza, plus siedem). No, WIOSNA. Ale biegało się słabo... Wiadomo. Wyszło (nie wiem jakim cudem, przez zamyslenie chyba). 18,5km tempo 4,52 (ale na początku znacznie powyżej 5min/km). Cały bieg czułam się ciężko. Bolał mnie lekko kręgosłup (przez...boks na xBoxie...) Tydzień 1 w roku 2012: 92,5 km (w 6 dni) plus hala 1 start treningowy: Falenica WOW :hej:
Pn, 9 stycznia 2012, 08:57
Poniedziałek, 9 stycznia 8,1 km Taki luzik dzisiaj... ...i na więcej nie było czasu. Choć biegać mi się chciało i tempo jakieś takie przyzwoite, jak na poranek.Niestety, żeby robić konkretniejsze treningi muszę wstawać jeszcze wcześniej :smutek: Oj, NILE LUBIĘ :ojnie: Wt, 10 stycznia 2012, 08:40Wtorek, 10 stycznia Ło matko! Udało się coś konkretnego pobiegać. Pomimo, że rano (wstałam o szóstej i jest to szczyt moich możliwości). Pomimo, że łydki nie pozwalają o sobie zapomnieć. Pomimo wielu innych na NIE. 15,2km plus trochę gimnastyki 35min rozgrzewki w tempie narastającym plus 5 x 3' (tempo 3,42min/km), przerwy 2' (dla równego rachunku). Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona, bo w tamtym roku w takim tempie biegałam minutówki... Trzeba będzie powoli zwiększać ilość powtórzeń... Cz, 12 stycznia 2012, 08:11 W środę hala - tym razem z dużą dawką biegową (wyszło ok. 7km). Skipy, wielkoskoki, wybiegi ze skipów, podskoki, płotki, core stability. To tak w skrócie;) W czwartek rano ledwo-ledwo 7,2 km. Chyba się nie przyzwyczaję do tych barbarzyńskich porannych treningów... So, 14 stycznia 2012, 09:00 oj, znowu... chora:( Mój start na Chomiczówce stoi pod wielkim znakiem zapytania. Złapało mnie z czwartku na piątek, wczoraj cały dzień w pracy na stanie podgorączkowym. Czy uda się dzisiaj "wyspać" chorobę? Ano, zobaczymy. Boję się, że to moje zwyciężanie w tym roku ograniczy się do (prze)zwyciężania choroby... Niestety z Bartkiem też nienajlepiej. 3 zapalenie oskrzeli - w 99% na tle alergicznym. Czeka nas wiele badań - najgorsze że wszystkie symptomy wskazują na astmę :ech: Przy tak żywym dziecku... No, ale może szybkie działania uchronią go przed "chorobą sportowców"... Ogólnie posypało się... Mama Maćka za tydzień ma operację, niestety złośliwy rak piersi. Niestety nie jest optymistycznie :chlip: Pn, 16 stycznia 2012, 08:32
BIEG CHOMICZÓWKI...czyli bieg, na którym nie powinnam być... ale nie żałuję, bo dostałam kolejna lekcją pokory...W piatek i sobotę leżałam z gorączką (no, stanem podgorączkowym) i już pogodziłam się z myślą, że nie pobiegnę. Ale w niedzielę rano obudziłam się "całkiem" zdrowa. I była moja mama do pomocy przy Bartusiu... Skusiłam się. ZIMNO. To pierwsze wspomnienie, które przychodzi mi do głowy. Mokre buty i pośniegowe błoto. Nadgarstek i przeszywający ból. Nie to, żeby biego się źle, czy jakoś szczególnie ciężko. Po prostu byłam gdzie indziej... Bieg był obok mnie. Walczyłam z aurą. I Róż. MAGENTA... :bleble: Dla ocieplenia atmosfery... Trening biegowy w styczniu Dystans zmierzony przez Garmina + 330m!!!! Sądziłam, że spokojnie złamię 57 minut. Tymczasem wyszło 57,05 (57,03). Gdybym wiedziała to choć na finisz bym się zdobyła... ZIMNO. W czasie biegu zaczął mnie niemiłosiernie boleć zmasakrowany 3 lata temu nadgarstek (złamanie 3 kości, źle złożone, ponownie łamane - no takie nieprzyjemnie sprawy). A teraz po raz pierwszy czułam reminescencje tego złamania (startość nie radość - w końcu to mój debiut w kategorii K30...). Miejsce drugie - poddane na 12km. Ale było mi tak źle, że nawet nie zakładałam, że będę walczyć. ZIMNO. Doskwierało mi na pierwszym kółku - dlatego pobiegłam za szybko (po raz pierwszy w ogóle nie kontrolowałam tempa). Pierwszy kilometr 3;15... Przegięłam. Ale to...ZIMNO... Z drugiej strony, tempo z pierwszego kółka powinnam utrzymać, żeby czas był przyzwoity... Poszczególne kółka (wg. oficjalnuch międzyczasów) 18,35 19,18 19,12 Nieciekawie Mam nadzieję, że nie rozchoruję się na dobre... ZIMNO Trening biegowy w styczniu PS. Pocieszające, że przynajmniej oficjalna życiówka jest... Ale do poprawy... Podsumowanie tygodnia:55km 4 treningi (3 biegowe, 1 hala) 1 start i życiówka (formalność, ale czas niesatysfakcjonujący) 2 dni choroby i stanu podgorączkowego
  Wt, 17 stycznia 2012, 08:51 Asiu, z tych wąsów to ja też się uśmiałam. A co, wszystko można ;) Tak serio, to musiałam uciec zaraz po biegu i wymoczyć się w gorącej wodzie. Inaczej nie funkcjonowałabym do dziś... Moja ręka wciąż daje o sobie znać i mówi tym głupim, wewnętrznym głosem "nie masz już dwudziestu lat... ubieraj się ciepło, noś rękawiczki, dbaj o siebie...." Poniedziałek, 16 stycznia 16,2 km w tempie lekko narastającym (ostatnie kilometry po 4,36 min/km) Dużo rozciągania i kilka ćwiczeń na mięśnie brzucha i grzbietu. Wtorek, 17 stycznia RANO 10,1 km ( z czego 30 minut pod górkę bnn) Po 9km czułam się już dobrze, ale w tedy musiałam kończyć... Śr, 18 stycznia 2012, 09:59 Udało się troszkę dłużej pobiegać, ale na bieżni mechanicznej. Jak zobaczyłam sypiący rano śnieg to nie potrzebowałam dużo czasu, by wybrać cieplutkie pomieszczenie klubu... A co! W końcu dopiero chorowałam... 13,5 km wariacji biegowej... 30 minut lekko narastające tempo, 4 x 2' (3,40 min/km na p: 4,40min/km) plus 10 minut biegu pod górkę. Milutki początek dnia. A o 20-tej hala. Ok 5 km przebiegnięte (w wersji skipowo-przebieżkowej), ćwiczenia ogólnorozwojowe (pierwsz agodzina bardzo dynamiczna, ostatnie pół h to głównie core stability i streching).
Pt, 20 stycznia 2012, 08:14
W czwartek 19 stycznia równe 10 km I 3 pobyty w saunie. I piwo ;)
Pt, 20 stycznia 2012, 18:48
W piątek 9,3 km spokojnego biegu...po 4.40...biegło się rewelacyjnie.
So, 21 stycznia 2012, 15:45
Sobota, dzień babci 18 km 5 pętli falenickich plus rozgrzewka. Spokojnie. Równo. Bez szaleństw na zbiegach ( żałuję, że nie zdecydowałam się na kolce). Troszkę się bałam. 3 pętle w czasie 41:25 Pozostałe 2 troszkę wolniej. Fajnie się biegało. Ale czuję w nogach zwiekszony kilometraż... Czy po raz pierwszy w histroii pęknie 100km w tym tygodniu???Trening biegowy w styczniu Trening biegowy w styczniu
  N, 22 stycznia 2012, 15:01 ajaja no, nie udało się... pokonać setki;) Przeszkodził zacinający deszcz. Mokra byłam już po 14km i skróciłam wybieganie do 17,1km. Biegło mi się luźno i lekko, średnie tempo 4,58min/km - ale prędkości whały mi się od 4,38 do 5,13. Wszystko zależało od stanu kabackiego podłoża... Przyznam się, że jak zobaczyłam w jakim stanie Maciek wrócił z biegania (a weekendy biega 2 x 20km!!!) i dokonałam analizy kałuż na uliczce osiedlowej, to wsiadłam w samochód i podjechałam pod las;) Jakoś nie chce mi się znowu chorować... I mogę sobie być "mięczakiem";) a co do "nieudanej" setki Wyszło w tym tygodniu 99,2 km... 7 treningów i jedne zawody treningowe... WOW Nie mogę wyjść z podziwu dla siebie (tylko tego kilometra żal - chyba że dodam wybiegania wokół dywaniu z Bartusiem...) Dla tych, co nie widzieli. Tak wygląda rozgadany, roześmiany KRASNAL :hej: Obrazek Teraz na etapie przymierzania różnych nakryć głowy... a mam tego sporo;) Wt, 24 stycznia 2012, 12:31
Poniedziałek - rozbieganie 8,1 km (po 4,50 min/km a wydawało się tak wolno. No, ale po dzeszczowo-śniegowej kabackiej nawirzchni trudno, żeby było inaczej...).Wtorek - 15,6 km 30 minut pod górkę. Poza tym spokojny poranny trening. Na bieżni. Plus rehabilitacja naprawczo-zapobiegawcza;) U Ewy w Ortorehu.
  Śr, 25 stycznia 2012, 15:32 Zazdroszczę sobie sama;) 18,6 km Ścieżką pod Reglami w sypiącym śniegu... Dookoła biało... Turystów niewielu (nartują albo lans na Krupówkach) Pięknie... Pozostaje napić się zimnego piwa... Widok z okna napawa optymizmem. Tak jak nie lubię zimy w mieście, tak lubię ją w górach... Cz, 26 stycznia 2012, 16:43 28,9 km, 3 godziny i 10 minut Przyjemna wycieczka biegowa :hej: :hej: Pt, 27 stycznia 2012, 14:55 Dzisiaj niezauważalne, regenarecyjne 10,7 km (ale bieg z przerwami na podziwianie i och-achy!). Jaka piekna ZIMA! No i moja MEGAczapka robi FURORĘ :hej: So, 28 stycznia 2012, 14:19 28 stycznia, sobota Nie sądziłam, że uda mi się w tym roku zrobić taki kilometraż...tymczasem już przed niedzielą przekroczyłam setkę... :hej: Dzisiaj 21,2 km w pięknym słońcu, po cudownie białym śniegu. BAJKA. Zaczynam lubić Zakopane;) Tempo wyszło całkiem przyzwoite, jak na panujące warunki (ok. 5,30min/km). Co za ZIMA! ZIMA w górach. To LUBIĘ :bleble: So, 28 stycznia 2012, 16:14 Jakby ktoś jeszcze nie czytał i zastanawiał się, który maraton pobiec. Ja wiem, którego na pewno NIE. Skandal, zaściankowość i tupet dyrektora biegu! http://wyborcza.pl/1,87648,11035360,Pan ... egnie.html odpowiedź Łodzi: http://lodz.gazeta.pl/lodz/1,35153,1104 ... Lodzi.html Pn, 30 stycznia 2012, 06:54 29 stycznia ZABAWA BIEGOWA W ZAKOPANEM - jutro napiszę więcej:) W moim wykonaniu 18km (z czego 9 żwawych plus 10 podbiegów ok. 70m) Wieczorem 2 godziny ćwiczeń na hali (zostałam zaproszona przez obozybiegowe.pl) Obrazek panowie zaczynali od nietypowej aktywności... Mam już dość :hej: 121,3 km w tym tygodniu. Jestem mocno przytłoczona tymi kilometrami górsko-śnieżnymi. Potrzebuję odpoczynku. Styczeń naprawdę mocno przepracowałam. Choć wiem, że za mało treningu siłowego, za mało rozciągania... Ale na więcej nie mam czasu. Wt, 31 stycznia 2012, 09:37 PONIEDZIAŁEK, 30 stycznia WOLNE! WTOREK, 31 stycznia 13,3 km w tempie narastającym (od 5,0 do 4,10km/min - bieżnia mechaniczna). Ależ jestem teraz wolna;) Cóż, nie czas żeby była szybkość. PODSUMOWANIE MIESIĄCA, STYCZEŃ 2012: 390 km (WOW!) 3 starty (2 x Falenica treningowa, Chomiczówka 15km (słabo, po chorobie) choć oficjalna życiówka jest). 5 treningów z Zakopanem, na śniegu.