N, 19 września 2010, 16:54

19 września, niedziela Obrazek Słabo :ojnie: Jakby na to nie patrzyć - nie jestem z siebie zadowolona. No, życiówka jest, ale co to za progres :niewiem: Na moje usprawiedliwienie: - Garmin pokazał 5,2 km - zakręt gonił zakręt, nie było żadnej prostej :orany: a dwie agrafki - wiał cholerny wiatr - musiałam skakać prze smycz, bo piesek... - omijać źle zaparkowane samochody - walczyć z kolką od 3 km - i od 3 km biec zupełnie samotnie. Następna zawodniczka przybiegła 2 minuty później :niewiem: - do tego brak snu przez 3 ostatnie noce. I grill (oj, ciężkostrawny!) dzień wcześniej Oficjalnie: 18,27 Wg. Garmina na 5 km było 17, 50...chlip, chlip. Oczywiście cieszy, że MIMO udało się pobiec lepiej niż przed ciążą. Bartuś jakoś wytrzymał rozwlekłą imprezę. Po organizacji spodziewaliśmy się czegoś więcej, nawet jak na Sportevolution. Tymczasem to najgorszy bieg w ich wydaniu. Fajny motyw, a było tak kompletnie bez jaj. Bezpłciowo. To pokazuje jak można spieprzyć coś co mogło być genialne. No ale tu na pomyśle się skończyło. A szkoda. Bo potencjał dla tego biegu jest. Miałam tego nie komentować, ale - jak już nagrody są tak bidne, to można chociaż było dać skarpetki damskie. Tyle w tym temacie.

N, 19 września 2010, 06:13

18 września, sobota W piątek nie biegałam, ale nie wiem czy to był dobry pomysł. Zobaczymy po stracie... Z drugiej strony wiem, że nie jestem w najlepszej dyspozycji, bo jednak niewyspanie daje się we znaki. Także niezależnie od treningu, różnie może być. A dziś było ciężko i wydawało mi się, że niemiłosiernie się wlokę. Tymczasem nawet rześkie tempo. 9,1 km Średnie 4,47 min/km 5 żwawych przebieżek (21,5-22,5 km/h)

Cz, 16 września 2010, 07:14

15 września, środa Nogi jeszcze ciężkie. No i ta godzina. Po 21 ciężko się zebrać i wejść na wysokie obroty. Chyba przesadziłam twierdząc, że w moim przypadku wyniku nie są rezultatem pracy. Jednak uczciwie muszę przyznać, że przynajmniej 6 razy w tygodniu wychodzę biegać, że od kilku tygodni robię 70-90 km tygodniowo, że zaczęłam już tydzień po porodzie. A że chaotycznie? Że ciężko jest/było wykonać zaplanowaną pracę? Że jestem niewyspana? Że często muszę biegać po nocy, gdy nic szybkiego nie wchodzi w grę? To tylko przeszkody, których pokonanie daje jeszcze większą satysfakcję. Uwielbiam biegać. Cały czas czuję ogromny głód biegania. 15,5 km, 7 km po 4,55 min/km, potem 6x1'/p 1' po 3,45 min/km (oj, nogi..., ciężkie) i dalej kilka km BC1. Długie rozciąganie. Sauna- 2 sesje.  

Śr, 15 września 2010, 07:19

14 września, wtorek 1. Aerobik. Z obciążeniem w postaci mojego syna. Ech, jaki on ciężki!!! 2. 10,5 km. Czułam poranne ćwiczenia w mięśniach, biegłam na lekkich zakwasach. Średnie tempo 4,57 min/km, także bardzo spokojnie. 7 szybkich przebieżek (wg. Garmina 20 - 21,5 km/h). A wieczorem odwiedziła nas siostra cioteczna Bartusia. No, raczej jej mama ;). Mała Ala ma 9 miesięcy i już fajnie się rusza. Uwielbiam raczkujące niemowlaki :) Z niecierpliwością czekam chwili, gdy Bartuś zacznie zasuwać na czworakach. Dziś w mojej głowie- NIE dla maratonu. TAK dla poprawienia szybkości i skoncentrowaniu się na dystansach 5-21 km. A atak na maraton- konkretny. PODSUMOWANIE TYGODNIA: 86,7 km, 6 treningów żadnych startów, brak rekordów :smutek:  

Pn, 13 września 2010, 19:37

13 września, poniedziałek Dzisiaj swój pierwszy trening miał Bartuś. Trening pływacki. Nauka pływania dla niemowląt. Zajęcia, które cieszą się coraz większą popularnością (dlatego ciężko się na nie dostać, ja zapisałam nas już 3 miesiące temu). Kurs składa się z 12 lekcji. Pierwsza wypadła wyśmienicie. Bartuś był chyba najbardziej rozradowanym maluchem. I najruchliwszym... Super, że ma kontakt z innymi dziećmi. I z wodą. I że to lubi. Bardzo bym nie chciała, żeby coś robił na siłę, bo MY tak chcemy. Myślałam, że gdy wrócimy do domu to Parówczak zaśnie. Ale nie... on przez dwie godziny był w jakieś euforii. Gadał jak najęty, skakał, uśmiechał się, piszczał :uuusmiech: A ja już po treningu również. Spokojne 12 km. I trzy trzydziesto-sekundowe przebieżki. Pełen relaks. Tylko w głowie w dalszym ciągu dylemat maraton or not maraton ;)

N, 12 września 2010, 20:13

12 września, niedziela Po piątkowym odpoczynku i wczorajszym spokojnym treningu dzisiaj czułam się "świeża" i silna. Pomimo niewyspania. I intensywnych porządków. I Bartusia, który jest coraz cięższy... 18 km 60 minut to bieg z narastającą prędkością. Od 12,2 km/h do ostatniego kilometra w planowanym tempie biegu na "piątkę", po 3,39 min/km. Zobaczymy jak to będzie- nie wiem na ile mogę zaatakować już na początku...czy 3,30 min/km nie będzie za szybko? Bartuś już stabilnie siedzi. I jest taki ruchliwy... Na szczęście coraz bardziej lubi joggera...i Maciek lubi...Choć wózek był kupiony dla mnie, to tatuś zabiera Małego na jogging :) Ach, kołacze mi się w głowie ten maraton...i głupia myśl, że może już nigdy nie będę w takiej formie. Że zamiast planować złamanie 2,50 lepiej najpierw złamać trójkę.

Cz, 9 września 2010, 23:45

DOM napisał(a):
9 września, czwartek Dzisiaj po raz pierwszy od dawna nie chciało mi się biegać. Ale, że miałam już "zamówioną" teściową to poszłam... 12,2 km Gdzie ta piękna polska jesień? Uświadomiłam sobie, że w Biegu Bemowa będę musiała biec bardzo szybko.
Chyba w ten weekend odpuszczę sobie starty. Chwilowo czuję przesyt- a dopiero dwa razy się ścigałam... W tamtym roku obstawiałam po 6-10 imprez miesięcznie... co mądre nie było, ale sprawiało frajdę. Tak samo jak alko-imprezy piątkowo-sobotnie. Teraz mój organizm, pomimo permanentnego niewyspania (nie dlatego, że Bartuś nie śpi w nocy, ale ponieważ gdy już zaśnie... to nagle można coś porobić. Wyjść na trening, ugotować, posprzątać, pointernetować, pooglądać TV. A rano wstajemy 6-7) nie jest obciążony balowaniem. Ach, starzejemy się... Jeszcze jedno. Po co mi siłownia, jeżeli przez 2-3 godziny dziennie noszę 8kg obciążenia?