Hmm...
Żyję.
Tak, tak- wracam do pisania.
Choć czasu mało, bo Mały coraz bardziej absorbujący. "
Baw się ze mną mamo, baw się!"- ciągle przemawia przez jego guganie. Jest jeszcze
"noś mnie, noś!", a z tym już ciężej.
CIĘŻKO. Bartuś na wczorajszych szczepieniach został zważony i jego tusza w wieku 4m 3 tyg. to słuszne 7,350 kg. Wygląda szczuplutko, ale jest duży i "ubity". Typ atlety.
A dzisiejsza noc nieprzespana. Po szczepionce (2 iniekcje, jedna doustna. Mały organizm musi sobie poradzić z 8 szczepami bakterii. Nie ma łatwo). Na szczęście na co dzień śpi po 11 godzin. Kochany
Hmm..
Wróćmy się zatem do 8 sierpnia. Postaram się w telegraficznym skrócie przedstawić moje treningi. Będzie to łatwe, bo nie były wyszukane. Stwierdziłam, że w obecnej sytuacji i na moim etapie wytrenowania najważniejsze jest jednak wybieganie. Bez tego ciężko.
9 sierpnia, poniedziałek
W niedzielę było obijanie. Czasem tak trzeba. Czasem tak wychodzi. Czasem inaczej nie wypada.
16,5 km, tempo 5,04 min/km. Spokojnie, "dochodziłam do siebie" po wolnej niedzieli. Miało być dłużej, ale rozpętała się burza. A ja burzy się boję.
Szczególnie burzy w górach. Jest piękna,ale groźna. A ja czuję respekt do przyrody.
Ach, o 7 rano bicze szkockie. Super pobudzenie.
10 sierpnia, wtorek
20,1 km, tempo 5,03 min/km. Przewyższenia +/- 600m !
Słabo mi było, ciężko. Ale szansa na długi trening nie pojawia się często. Skorzystałam.
Wieczorem basen z Małym. Super się rusza!
11 sierpnia, środa
11,7 km
Bardzoooo wooolnoo. UPAŁ. Ledwo biegłam. A nawet musiałam się zatrzymać
Z tej okazji skip A i C.
7.30- bicze szkockie
12.00- kąpiel mineralna
12 sierpnia, czwartek
11,4 km, śr. 4,48 min/km. Równe tempo.
Trasa wymagająca. Niby przewyższenia tylko 257 m, ale cały czas góra-dół. No i asfalt.
Bartuś po raz pierwszy dostał obiadek ze słoiczka. Wcinał, aż miło
A to tylko ziemniaki ze szpinakiem...bez przypraw. Ale on to zjadłby wszystko... Tatuś w tajemnicy karmił go arbuzem...
13 sierpnia, piątek
Ale spiekota, duszno. Ledwo człapałam.
9,1 km
14 sierpnia, sobota
7,2 km po 4,59 min/km
Podsumowanie TYGODNIA:
76 km
6 treningów. Spokojnie.
15 sierpnia, niedziela
11,4 km po 4,57 min/km. Ciężko.
16 sierpnia, poniedziałek
15,3 km
18 sierpnia, środa
20,7 km średnia 4,47 min/km.
Nieźle. Chłodniej.
19 sierpnia, czwartek
12,7 km w tym 6 przebieżek. Na rozruszanie.
20 sierpnia, piątek
11,7 km
Wolno, ciężkie nogi.
21 sierpnia, sobota
19,7 km
Bardzo spokojnie, ale lekko.
Podsumowanie TYGODNIA:
6 treningów. 91,5 km.
Planowany kilometraż wykonany. Cały tydzień spokojne bieganie na niskim tętnie.
22 sierpnia, niedziela
9,4 km
Wolno, po duuużżyymmm obiedzie. To w końcu ostatni pełny dzień. Zajadamy się do upadłego.
PODSUMOWANIE POBYTU W WYSOWEJ (BESKID NISKI):
24 pełne dni
22 treningi
296,3 km
+ 1 kg (bałam się, że będzie gorzej...)
Super udany wyjazd. Niezwykłe postępy w rozwoju Bartusia. Malec cały czas uśmiechnięty. Śmieje się w głos do bawiących się psów, jest zafascynowany małymi dziećmi. Kochany