Napisane: Pn, 4 stycznia 2010, 10:05
Nie pisałam kilka dni (kiepsko było z netem). Postaram się w skrócie nadrobić zaległości. Zacznę od podsumowania szóstego miesiąca ciąży.
Waga: + 8kg (60,5 kg)
Liczba przebiegniętych (przetruchtanych) kilometrów: 96 km (w 11 jednostkach treningowych)
Dodatkowe aktywności: joga x 4
gimnastyka dla ciężarnych x 1
basen x 3
7 dniowy pobyt w górach-
PODSUMOWANIE
Waga + 1kg (60,8 kg)
Basen- 6 razy (jednorazowo średnio 1km, większość żabką)
Biegania brak, ale przetuptane sporo.
Liczba przeczytanych książek- 5
W Sylwestra Bartuś dał mi do wiwatu. Był strasznie niespokojny, chyba w ogóle nie spał, cały czas się wiercił. Byłam szczerze zaniepokojona. Do tego wybuchające petardy potęgowały moje zdenerwowanie
i jego również... Ale jakoś daliśmy radę (i wytrzymaliśmy do 24, by już chwilę potem smacznie spać). Przespałam (lub przynajmniej przeleżałam) cały pierwszy dzień roku. Czułam się źle, na zewnątrz było buro i niestety powyżej zera
Napisane: Wt, 5 stycznia 2010, 13:08
Dochodzę do siebie po urlopie
Ładna pogoda, biały śnieg prószył dziś od rana. Udało mi się wyspać
Waga: 60,3 kg
Wolniutkie 4 km. Potem godzina gimnastyki dla kobiet w ciąży.
Roznosi mnie energia;)
Napisane: Śr, 6 stycznia 2010, 11:50
Mój dzisiejszy wpis wiąże się w dużej mierze z pewnym mało znaczącym incydentem na innym forum biegowym. Otóż, to co mnie zafrapowało, to podejście niektórych jednostek (starających się o wszędobylksą poprawność...grrr) do wolności słowa. Dlaczego mamy nie wypowiadać się negatywnie (lub po prostu zabawnie) na niektóre tematy? Dlaczego w naszym kraju tak nieznośnie daje się odczuć świerzbiącą rękę cenzora? Czemu tak mocno brać dba, by przypadkiem ktoś nie zrobił z siebie "głupka", "brutala", "osoby niewychowanej" (zwłaszcza tym ostatnim pojęciem niektórzy szafują przy każdej okazji. Że niby oni tacy to wychowani...
). I nie chodzi mi o wypowiedzi niegrzeczne, prymitywne, obrażające. Ot, po prostu o stosunek do świata. Na to przecież nie ma monopolu. Co najśmieszniejsze, ci co walczą (czasem metodami iście inkwizycyjnymi) o nieubliżanie innym, etc, zazwyczaj właśnie inności nie potrafią zaakceptować.
To tyle frustracji na dzisiaj. Może wyszło trochę lakonicznie i niezrozumiale, ale ostatnio mam więcej czasu na przemyślenia. Stąd ten wpis. Postuluję o więcej dystansu.
Inną kwestią są beznadziejnie prostackie (och, chyba obrażam, zostanę posłana do piekła) wypowiedzi osób, które cały czas coś krytykują. Głownie imprezy biegowe i ustrój (jakoś tak nierozerwalnie to się wiąże). Ale o tym innym razem. A może Beauty mnie wyręczy
Teraz o pogodzie. Brak słońca. A przecież dzień coraz dłuższy...
Napisane: Pt, 8 stycznia 2010, 14:39
Dziś szczęśliwy piątek. Udało mi się zdać egzamin na prawo jazdy, w sumie za drugim razem, także nie jest źle. Ale nie chciałabym tego stresu przeżywać po raz kolejny. Cały ten ośrodek egzaminacyjny, jego wystrój, miny pracujących tam ludzi...to wszystko potęguje uczucie stresu. Wsiadając do samochodu czułam, że cała drżę. Na szczęście tym razem Bartuś mi nie przeszkadzał. Spał spokojnie. Poza tym pan egzaminator się spieszył, bo o 14 kończyła się zmiana, a ja wsiadłam do samochodu o 13:15. Z jego postawy wyczytałam, że chciałby mnie szybko oblać. Dlatego poddałam się na starcie... i tym samym przestałam denerwować. Okazało się to słuszną strategią
Powoli staję się sybarytą...
Waga: 60,4 kg
Joga. Przed egzaminem, na odstresowanie.
Robiliśmy dziwne rzeczy. Jakieś stanie na głowie z nogami w górze... w życiu bym nie pomyślała, że kobieta w ciąży jest w stanie takie ewolucje wykonać. A jednak! I ponoć to zdrowe dla dziecka. Cóż, mały nie protestował. Ale jutro poczuję dawno nie używane mięśnie...
N, 10 stycznia 2010, 17:59
Ależ piękna pogoda. Taka zima to jest to! Żebym jeszcze mogła pobiegać w tych wspaniałych warunkach. Niestety to zbyt niebezpieczne. Mimo to wczoraj półtorej godziny odgarniałam śnieg (niezła zabawa), a dziś dwugodzinny spacer z kijami po Kabatach. Śnieg póki co nielepki, także bałwana nie udało się stworzyć
Pozazdrościłam też Justynie Kowalczyk narteczek. Sprawię sobie takie na przyszły rok, bo to musi być niezła zabawa. To dziwne, że jeszcze nigdy w życiu nie miałam biegówek na nogach. A myślę, że nieźle bym sobie radziła, zwłaszcza łyżwą. I w tym miejscu zatęskniłam też do lodowiska. Sama z siebie to bym się raczej nie przewróciła, ale boję się, że ktoś mógłby mnie potrącić. Także tej zimy raczej nici z jeżdżenia. No i podwójnego axla raczej bym nie śmignęła, a i z piruetami mógłby być problem
Napisane: Pn, 11 stycznia 2010, 16:34
29-ty tydzień
Piękna zima
Joga. Zaczyna mi się podobać. Pomimo że zmęczenie zupełnie inne od tego "biegowego". Dzisiaj wykonywałyśmy takie asany, że pewnie niejedna osoba w pełni sił miałaby problemy. Mały miał niezłą karuzelę.
Poza tym intensywne porządki. Spodziewam się najazdu rodziny. Musiałam też uciąć sobie drzemkę w ciągu dnia. Ogarnęła mnie taka błogość, że prawie zasnęłam nad książką.
Waga: 60,2 kg
Mały ma już w pełni rozwinięty węch. Zapamiętuje zapachy (a ja go dzisiaj podtruwałam środkami czystości
).
U dziecka wykształcony jest też zmysł odczuwania temperatury (zatem dobrze, że mieszka jeszcze w brzuszku. Nie trzeba go ubierać na mróz, ani martwić się, że będzie mu za zimno lub za gorąco).
A ja? Czuję się naprawdę dobrze. To dziwne, bo to już trzeci trymestr,a brzuch coraz większy.
Śr, 13 stycznia 2010, 09:00
4,3 km truchciku
gimnastyka dla kobiet w ciąży
waga: 60,8 kg
Napisane: Cz, 14 stycznia 2010, 13:08
2,7 km truchtu (niestety czułam się bardzo niekomfortowo. Mały się odkopywał, było mi duszno).
10 minut na stepperze
gimnastyka dla kobiet w ciąży. Dziś przede wszystkim ćwiczenia na pośladki. Przyda się
Waga: 60,4 kg
Napisane: Pt, 15 stycznia 2010, 15:26
Zmęczyłam się. Rano joga, potem podróż do Łodzi, 2 godziny u dentsyty
Muszę się wyspać.
Waga: 60,7 kg
Napisane: Pn, 18 stycznia 2010, 10:43
30-ty tydzień
Weekend miałam dość męczący, głównie za sprawą pobytu w Łodzi. Niestety teraz każda podróż daje mi się we znaki, a nasze pociągi...i w tym miejscu ciekawostka, dla tych co być może kiedyś wybiorą się w stronę stolicy włókiennictwa (niegdysiejszej, bo dziś temu miastu daleko do jakiejkolwiek stolicy. Nie sądzę też, żeby Łódź mogła otrzymać zaszczytny tytuł Europejskiej Stolicy Kultury, ale trzymam kciuki. Póki co jest tam szaro, smutno, ulice nieodśnieżone- nawet w centrum, dziury w asfalcie, ludzkie miny przygnębiające, zdecydowana przewaga roszczeniowych emerytów nad młodzieżą...) Otóż jeszcze w grudniu z Łodzi do Warszawy można było dostać się całkiem wygodnymi pociągami-tramwajami obsługiwanymi przez spółkę PKP. Bilet kosztował 32 PLN. Teraz sytuacja zmieniła się, bo trzeba wybrać przewoźnika. Nie ma już PKP, mamy natomiast Tanie Linie Kolejowe (jak sama nazwa wskazuje...tanie. Cena biletu 39 PLN...) lub Interregio (cena 23 PLN). Niby nie powinno być problemu, ale... nie każdy przecież wie, że doszło do takich zmian. W kasie zamawiając bilet "ot, po prostu do Łodzi" pani sprzeda ten za 39 PLN. Jeżeli osobnik z takim kwitkiem wsiądzie do pociągu IR czeka go przykra niespodzianka (a zrozumienia u konduktora nie uświadczysz). Otóż zostaniesz nazwany oszustem, podróżnym bez biletu, nałożą na Ciebie karę. Cóż, udogodnienia!
Wczoraj niedokończony spacer (bolał mnie brzuch).
Dzisiaj od rana joga. I muszę się przyznać, że przez całe zajęcia myślałam tylko o... jedzeniu. Nawet w trakcie relaksu, oddychają głęboko, miałam przed oczyma słodką bułkę z jabłkiem.
Napisane: Wt, 19 stycznia 2010, 13:31
Jestem niewyspana
Oglądałam w nocy Australian Open. Cóż, Ula nie dała rady SW, ale w dużej mierze na własne życzenie, bo co chwila popełniała niewymuszone błędy. Amerykanka nie grała dobrze.
Gimnastyka dla kobiet w ciąży (z naciskiem na uda i pośladki)
1,7 km truchtu
plus powrót do domu ok. 4 km szybkim marszem
Waga: 61 kg
Napisane: Cz, 21 stycznia 2010, 03:05
Znowu nie śpię. Nie mogę. Usypiam na chwilę, po czym budzę się przed drugą i kręcę z boku na bok. W końcu koło czwartej nie wytrzymuję, wstaję. Piję mleko, włączam komputer i oglądam AO. Masakra...biorąc pod uwagę fakt, że w dzień też nie mam możliwości wyspania się, bo sąsiedzi mają dramatyczny remont (dramatyczny, bo chyba młotem rozwalają wszystkie ściany, głowa mi pęka, nie da się wytrzymać [sic!]).
W środę wieczorem byliśmy na pierwszych zajęciach szkoły rodzenia. Nie dowiedziałam się niczego nowego, ale trzymam kciuki za następne spotkania. W końcu to aż 9 zajęć po 2,5 godziny. Małemu raczej się nie podobało, bo było okropnie gorąco (a my jesteśmy przyzwyczajeni do temperatury w domu +16 stopni).
Waga: 61,0 kg
Napisane: Cz, 21 stycznia 2010, 20:29
Dzień kolejny minął, dzień... bardzo intensywny, choć bez ćwiczeń fizycznych. Oczywiście nie wyspałam się
Od dziesiątej do pierwszej byłam na sesji zdjęciowej dla Runner's Worlda do artykułu na temat biegania w ciąży. Ubrania udostępniła marka Asics, dzięki czemu mogę co nieco powiedzieć o prezentowanej w bieganie.pl kolekcji. Otóż zła wiadomość jest taka, że produkty, które możemy oglądać przy okazji artykułu będą dostępne dopiero w okresie jesienno-zimowym (niestety, bo kolorystyka świetnie sprawdziłaby się w słoneczne dni). Tymczasem stroje na okres wiosna-lato są w bardzo stonowanej kolorystyce i nie odbiegają od asortymentu, do którego przyzwyczaili nas inni producenci. Dominują czernie i klasyczne formy.
Jeżeli chodzi o kolekcję jesień- zima
http://bieganie.pl/?show=1&cat=4&id=1540 to przede wszystkim muszę pochwalić jakość materiałów (są miłe w dotyku, wyglądają bardzo przyzwoicie, solidnie). Spokojnie można wybrać zestawy do bardziej "profesjonalnego" biegania. Kolorystyka jest bogata, fasony odpowiednie dla różnorakich figur i gabarytów. Ja polecam
Napisane: Pt, 22 stycznia 2010, 10:24
joga
Mam dość. Ta zima trwa już za długo!
Napisane: Pn, 25 stycznia 2010, 11:33
31 tydzień
rano mróz poniżej 20 stopni!!!
joga w sali o temperaturze 15 stopni. To zdecydowanie za zimno na poranne ćwiczenia. Ale przetrwałam.W domu nadal utrzymujemy temperaturę plus 16, co pozwala lepiej znosić tegoroczne mrozy, ale... powoli mam już więcej niż dość... tej zimy. Naprawdę zazdroszczę małemu, że siedzi sobie ciepło schowany.
Napisane: Wt, 26 stycznia 2010, 15:55
Mróz nie zelżał. Ale noc ma być cieplejsza. Kolejna fala mrozów w lutym.
40 minut intensywnego spaceru
8 minut orbitreka
gimnastyka dla kobiet w ciąży
1,3 km truchtu
Waga: 61,0 kgNiby w ciąży fizjologicznej można biegać do końca. Niby. Bo jak poruszać się szybciej niż 8km/h, gdy brzuch waży kilka albo kilkanaście kilogramów. Ciężko. I niezdrowo dla kręgosłupa.
Oczywiście są wyjątki (tzn. kobiety, które nie przybierają wystarczająco kilogramów lub takie, którym dodatkowa masa jakoś inaczej się odkłada
. Mnie wystaje arbuz, który znacznie utrudnia o wiele prostsze czynności niż bieganie. Teraz truchtam, wolno stąpając noga za nogą, człapiąc, wyznaczając ciałem jak najmniejszą amplitudę. Ale to takie nudne...
Napisane: Cz, 28 stycznia 2010, 14:35
gimnastyka dla kobiet w ciąży
3 km truchtu
plus noszenie zakupów
No tak, czas mija, a zima nie. Dziś wróciłam z zakupów- cała mokra i brudna, bo w naszym kraju kierowcy (mężczyźni, czyli ci lepsi ich zdaniem) cierpią na brak empatii, nie mają umiejętności lub są po prostu złośliwi
Jedzie taki (tu najchętniej użyłabym epitetu) i specjalnie wjeżdża z pełną prędkością w brudną breję śnieżno-wodą, ochlapując biednych pieszych (oczekujących na pasach czy na przystankach). Ponoć za to są mandaty. Ponoć, bo jakoś nie spotkałam się z karaniem za takie przestępstwo (a niszczenie cudzego mienia jest przestępstwem). Nie sądzę też, że spisując numery rejestracji takiego *** mogłabym dochodzić swoich praw. Cóż, u nas pieszy zawsze jest obywatelem drugiej kategorii. Mimo to ja naprawdę nie widzę sensu, żeby kilometrowy odcinek pomiędzy domem a sklepem pokonywać samochodem (chyba, że model amerykański jest nam, aż tak bliski. Wtedy świetnie- samochodem do sklepu czy do kosza na śmieci- najlepiej z użyciem GPS-a, a w międzyczasie frytki i hamburger w fastfoodzie, podgryzając chipsem lub innym smakołykiem grrr...).
W tym miejscu czas na podsłuchaną rozmowę jednej mamuśki, która w sklepowej kolejce chwaliła się przez telefon koleżance, że zostawiła mamie dziecko do popilnowania. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby mama nie mieszkała w USA...Maluszek został podstawiony pod skyp-ową kamerę, a obserwacja i niańczenie prowadzone było z drugiej części globu. Nierozsądek czy znak czasów?
Przez czytanie ciążowych bzdur opuściłam się w rozsądniejszej literaturze... Przez pierwsze 14 dni stycznia przeczytałam 16 książek. Od piętnastego już tylko dwie....
Napisane: Pt, 29 stycznia 2010, 13:10
Temperatura oscyluje wokół zera, gdzieniegdzie uwidaczniają się roztopy.
Joga
A tak poza tym, to nic mi się nie chce... a tu tyle wątpliwych atrakcji zaplanowanych na weekend...