Wyróżniam kilka odmian:
- start na maksa, ale na totalnym zmęczeniu treningowym. Wtedy jest bardzo ciężko, ale na zawodach człowiek jest w stanie dać z siebie więcej niż na treningu!? Na mecie wygląda, jakby to nie był trening...ale zawodnik startuje bez odpuszczenia, z pełnego treningu. To boli. Ale jest skuteczne.
- start kontrolowany, z założoną prędkością. Ja tak biegam niektóre ultra, czy dłuższe biegi. Na wyścigu mam zagwarantowane punkty odżywiania, wyznaczoną trasę. No i głupio byłoby zrezygnować w trakcie... Taki start daje poczucie kontroli, dodaje pewności siebie. Jednak trzeba uważać, żeby nie ponieść się emocjom... trening to trening;)
- trening w starcie -... czyli korzystając z odbywających się zawodów wykonuję na przykład interwały. To może być nieco wkurzające dla innych (albo dezorientujące). Rzadko z tej opcji korzystam, ale zdarza się (gdy ciężko odmówić sobie udziału w jakiś zawodach, a przecież trening trzeba zrobić...)
- czysta przyjemność - czyli biegnę dla radości bycia częścią wyścigu❤️
"SĄ STARTY PO COŚ, I O COŚ"
Zawodowcy różnie podchodzą do tematu. Są tacy, którzy w ogóle nie startują, poza docelowymi imprezami. Są w stanie spokojnie na treningu przygotować się do najważniejszego biegu. Wybór zawsze należy do Ciebie. Co Ci pomaga, co lubisz?