Poniedziałek, 17 października.
Stanowcze "NIE" dla postępującej ciemności!
Jakkolwiek by to interpretować...
13 km biegu w "niewiadomojakim" tempie.
Zimno.
Ale pięknie.
Las Kabacki zjesienniał.
Opustoszał.
Zapachniał grzybami...
Zrobiło się spokojnie.
Mogę sobie normalnie pobiegać, bez zegraka, bez spinania, bez wyjazdów weekendowych.
W niedzielę 16,5 km. Biegło mi się słabo, ale było tak pięknie!
Byliśmy z Bartusiem w ZOO. Tylko małpy wzbudziły jego zachwyt. I misio, misio...
"Bartusiu, a widziałeś misia? Jaki był miś?"
"Mały..."
A to "Atleci" z moim skromnym udziałem (jakoś słabo mi się ogląda siebie...)
http://www.ipla.tv/Sport/5000801-Atleci ... odcinek-24
Czwartek to 40 minut z babyjoggerem, wolno... coś Bartusiowi odwidziało się bieganie w wózku. Woli biegać samodzielnie...
W piatek delikatne BNP - prawie 12km, prawie godzina.
Sobota -18km, bez zegarka. Spokojnie, relaksacyjnie.
FAAS TESTY w Zakopanem, czyli po sezonie Krupówki też tętnią życiem...
W Zakopanem, pomimo że pod górkę, startujący osiągali lepsze prędkości niż w Warszawie. Górski klimat? A może pora roku, która sprzyja osiąganiu zawrotnej prędkości...
Po FAAS Testach 13 km wieczornego truchtu ścieżką pod reglami. Jak szybko robi się ciemno!
W poniedziałek ponad 8 godzinna podróż do Warszawy i 9 km na rozprostowanie nóg...masakra.
Środa to 10,5 km BNP. Spokojnie.
Sezon już skończyłam...
I po zakopiańskim weekendzie.
Na Podhale wybrałam się z Bartusiem z i moją mamą. Podróż samochodem w czwartkowy poranek okazała się całkiem znośna (w przeciwieństwie do powrotu). Gdy dotarliśmy ok. 12-tej po południu były 22 stopnie ciepła! W krótkim rękawku i spodenkach wyskoczyłam na 20 kilometrową przebieżkę ścieżką pod reglami. Ach, te zapachy! Cudnie.
Niestety już w piątek czekała nas zmiana pogody. Temperatura spadła o ponad 20 stopni, zaczął padać deszcz, a potem śnieg. W sobotni poranek przywitał nas zimowy krajobraz.
Nie byłam przygotowana na taki obrót sprawy (choć było cudnie! Śnieg, lekki mrozik i słońce). Pogoda bardziej lutowa niż październikowa...
Start do Biegu na Kasprowy o 11-tej spod Ronda Jana Pawła. Biegło mi się słabo, ale rozkręcałam się. Trzymałam się za Anią Celińską, czyli na 5 miejscu. Iza Zatroska zaatakowała już na pierwszym kilometrze i...zniknęła, wygrywając z dużą przewagą;)
Po 4 km wyprzedziłam Anię i Dominikę i zostawiłam je daleko z tyłu. Coraz lepiej, coraz lepiej...
Niestety zaczął się głęboki śnieg, wąska ścieżka i bieg się skończył - trzeba było podchodzić. Cóż, nie poradziłam sobie z tym elementem. Po 15-tym upadku poddałam się (ręce mi odmarzały) i dospacerowałam do końca, przepuszczając na ostatnim kilometrze ze 20 osób.
Szkoda, bo gdyby dało się biec byłabym na pudle:( Ale trudno. Trzeba nauczyć się podchodzenia.
W niedzielę organizowałam na Krupówkach 1 ZAKOPIAŃSKĄ MILĘ i FAAS Testy.
BYŁO WESOŁO:)
aj, ale ZMIANA...
Wczoraj przy temperaturze przekraczającej 20 stopni przebiegłam prawie 20km ścieżką pod reglami.
Rewelacja:)
Dziś temperatura spada...spada...i wieczorem ma już zejść poniżej zera. Ma padać śnieg.
HALO?
Już?
A miało być tak pięknie...
Jak ja wrócce do Warszawy. Nie mam zimowych opon A tu się zapowiada regularna zima...
Jutro na Kasprowym ma być -5 stopni. Chyba nie jestem na to przygotowana...
Poniedziałek - ok. 5km
Wtorek - ok. 5km
Towarzysko. Boli mnie stopa. Ale tylko rano...potem o niej zapominam. A rano znowu boli...
Jutro jadę do Zakopanego. Startuję w Biegu na Kasprowy i organzuję w niedzielę 1 Zakopiańską Milę i FAAS TEsty na Krupówkach. Serdecznie zapraszam osoby, które będą w okolicy:D
Niedziela, 2 października (już!)
Przepiękna pogoda, ciepło i słonecznie.
11,1 km w tempie 5,0min/km
Ogólnie czuję się już dobrze, gdyby nie ból zewnętrznej strony lewej stopy, mniej więcej na wysokości podbicia. Próbuję dojść, co to takiego. Nie wynika, żeby to było rozścięgno. Ten ból jest dość specyficzny, bo boli przy chodzeniu, a nie przy bieganiu.
środa - 5km (5,20min/km)
czwartek -6km (5,15min/km)
piątek - 5km (4,49min/km)
sobota GP WARSZAWY: 10km - 38:04.
Spokojnie, wolno. Jeszcze mi się ciężko biega... (szczególnie po 8 godzinach na szpilkach i zabawie do 3 w nocy...
Moje ŁYDKI! Aj...
Dobiegając do mety usłyszałam przemiły komentarz "no i proszę, najpierw wbiega UŚMIECH, potem Dominika:)"
Na zdjęciu, mój jakże pasjonujący finish...
"Chcesz biegać z takim wspaniałym, różowym plecakiem jak ja?"
Podziel się swoją biegową historią. Opisz ciekawą przygodę lub swoje biegowe CV. Na prace czekam do końca marca – dom.stelmach@gmail.com
Proszę zaznaczyć w mailu, że zgadzacie się na publikacje pracy na blogu domwbiegu.pl. Zaznaczam jednak, że opublikuje tylko najlepsze prace :)
Najlepsza praca wybrana zostanie subiektywnie. Dal tej osoby super plecak. Nagroda pocieszanka-niespodzianka przyznana będzie osobie z największą liczbą lajków na moim profilu.