Niestety infekcja nie chce dać za wygraną
W sobotę miałam bardzo intensywny i zabiegany dzień- choć biegania tylko 15,6 km.
Dzisiaj- po szkole, do łóżka i leżę. Jutro muszę być na chodzie...
Wczoraj bardzo miło mi się zrobiło na studiach, gdy okazało się, że napisałam najlepszą pracę zaliczeniową. Temat był trudny, ale cały marketing sportowy to niełatwa sprawa- wiele niejasności, brak jednoznacznego nazewnictwa, mało osób znających się na temacie (w Polsce), etc. Mieliśmy do przygotowania model matematyczny, który pozwalałby oszacować wartość i efektywność sponsoringu. Ciekawa sprawa- cały czas jest z tym ogromny problem- wiele zmiennych (większość mocno wirtualnych), zmieniające się prawo (np. nowe rozporządzenie w sprawie ekspozycji billboardów sponsorskich). Badania pokazują, że sponsoring (generalnie) jest skuteczniejszą formą promocji od reklamy, ALE... ale o tym nie będę pisać. Nie teraz, nie tutaj.
13 stycznia czwartek
Chorujemy dalej, ale ponieważ do pracy chodzę, to i mały trening zrobiłam...
testowe 8,4 km, wolno.
Jeżeli jutro będzie ok, to biorę się dalej za bieganie.
Katar i tak będę miała jeszcze przez dłuższy czas. Ważne że gorączkowałam tylko jedną dobę, no może dobę z hakiem.
Jestem osłabiona, ale myślałam, że będzie gorzej...
10 stycznia, poniedziałek
Wszyscy chorzy: ja Bartek, Maciek.
Najgorsze, że Bartuś ma zapalenie krtani; kaszel i katar - nie może bidulek spać no i ja też nie... a może sen pozwoliłby mi zwalczyć infekcję...
W poniedziałek byłam jeszcze w pracy i prowadziłam wieczorem zajęcia na Siennickiej (przebiegnięte 5 km).
Dzisiaj -wtorek- już z gorączką w łóżku
9 stycznia, niedziela
TRENING23,2 km, średnie tempo 4,58 min/km (byłoby szybciej, ale ok. 10km pokonałam ze znajomymi i biegliśmy po 5,10-5,15)
Las Kabacki - nawet nie najgorsze warunki do biegania
Samopoczucie rewelacyjne. Sprawdza się dieta, którą stosuję od kilku dni - duża kolacja, a na śniadanie jogurt i kawa. No, dziś był jeszcze kawałek golonki...
...a teraz czas się uczyć...
PODSUMOWANIE TYGODNIA 7/2011Liczba treningów: 7 (6 biegowych plus hala)
Liczba kilometrów: 92
Następny tydzień będzie mniej treningowy, niestety nie będę miała za wiele czasu na bieganie
8 stycznia, sobota
wczoraj nie biegałam, bo pogoda skutecznie pokrzyżowała mi plany. Bałam się zrobić sobie krzywdę przed Falenicą.
Dziś: START TRENINGOWY
Falenica, 10 km.
41,59
11 miejsce open, 1 w kat. kobiet - następne dziewczyny były 5,5, minuty za mną... i to biegaczki, z którymi myślałam, że się pościgam (biegają ok. 38 na dychę).
Nie zmęczyłam się za bardzo... a pobiegłam półtorej minuty szybciej niż kiedykolwiek na tej trasie (i to w tych warunkach!).
Najszybciej przebiegłam drugie kółko. Trzecie było wolniejsze w dużej mierze na skutek zablokowania ścieżki przez osoby, które dublowałam.
Przewyższenia +/-529m
Na razie wszystko wygląda nader optymistycznie...
A to klimat zawodów, zdjęcie szatni
6 stycznia, czwartek
TRENING
Zdecydowanie liczy się jakość, a nie ilość przebiegniętych kilometrów.
18,7 km w spokojnym pierwszym zakresie, średnia 4,48min/km
Nice
5 stycznia, środa
TRENING14,2 km
30 minut BC1 (4,55min/km) plus 10x1 min/1min plus BC1
Tempo minutówek to 3,40 min/km na przerwie 4,55 min/km
Samopoczucie - ok.
Wczoraj wieczorem kładłam się spać pewna, że wstanę chora.... nie ma to jak gorące piwo z miodem, albo raczej w moim wykonaniu miód rozcieńczony piwem...
A Bartuś szaleje. Wdrapuje się na fotele, za wszelką cenę chce już chodzić. Raczkiem zasuwa jak mały piesek...bestia nienasycona
"Chcesz biegać z takim wspaniałym, różowym plecakiem jak ja?"
Podziel się swoją biegową historią. Opisz ciekawą przygodę lub swoje biegowe CV. Na prace czekam do końca marca – dom.stelmach@gmail.com
Proszę zaznaczyć w mailu, że zgadzacie się na publikacje pracy na blogu domwbiegu.pl. Zaznaczam jednak, że opublikuje tylko najlepsze prace :)
Najlepsza praca wybrana zostanie subiektywnie. Dal tej osoby super plecak. Nagroda pocieszanka-niespodzianka przyznana będzie osobie z największą liczbą lajków na moim profilu.