Pt, 5 listopada 2010, 08:42
4 listopada, czwartek
Chyba zamieszkam w samochodzie...
Przed południem wróciliśmy z Bartusiem z Łodzi. Na szczęście towarzyszyła nam moja mama. Na szczęście, bo Mały nie miał ochoty na sen. Coraz trudniej się z nim podróżuje. To już nie to maleństwo. To mały chłopczyk
Potem zakupy (bo lodówka pusta).
Trening jakoś tak w przelocie.
12,5 km, 57 minut:
30 minut BC1 po 4,52 min/km
3 x 3,5 minuty na przerwie 1,5 minuty (tempo 3,42 min/km, w przerwie 4,55 min/km)
2 x 1 minuta na przerwie 1 minuta (odpowiednio tempo 3,35 i 3,31 min/km)
BC1.
Okazało się, że z bólem szybki trening też jest możliwy. Oczywiście dolegliwości ustają. Mam nadzieję, że do 11 listopada uda się definitywnie pożegnać dyskomfort.
Basen. Towarzyszyła nam moja mama. Nawet udało mi się przepłynąć 150m... bo na tyle pozwolił Bartuś. Nie dał się oszukać. Jak pływanie to tylko z mamą!!!