12 września, niedziela
Po piątkowym odpoczynku i wczorajszym spokojnym treningu dzisiaj czułam się "świeża" i silna. Pomimo niewyspania. I intensywnych porządków. I Bartusia, który jest coraz cięższy...
18 km
60 minut to bieg z narastającą prędkością. Od 12,2 km/h do ostatniego kilometra w planowanym tempie biegu na "piątkę", po 3,39 min/km. Zobaczymy jak to będzie- nie wiem na ile mogę zaatakować już na początku...czy 3,30 min/km nie będzie za szybko?
Bartuś już stabilnie siedzi. I jest taki ruchliwy... Na szczęście coraz bardziej lubi joggera...i Maciek lubi...Choć wózek był kupiony dla mnie, to tatuś zabiera Małego na jogging
Ach, kołacze mi się w głowie ten maraton...i głupia myśl, że może już nigdy nie będę w takiej formie. Że zamiast planować złamanie 2,50 lepiej najpierw złamać trójkę.
Podobne