O bohaterstwie będzie tym razem.
Może to za duże słowo. Tak, pewnie za duże. Ale ostatnio obserwuję kilka osób, które stały się moimi małymi bohaterami. Nie dlatego, że osiągają super wyniki na zawoddach. Nie dlatego, że wciąż poprawiają swoje rezultaty, pomimo (zdawałoby się) niesprzyjających kategorii wiekowych, czy chorób na które cierpią. Te osoby
REGULANIE trenują i zawsze starają się być przygotowane do najważniejszych startów.
SYSTEMATYCZNOŚĆ i wytrwałość to cechy, które określają prawdziwego sportowca. Nie sztuką jest przebyć maraton w 7 godzin bez przygotowania, najdwyrężając swoje zdrowie, tylko po to by na końcu pochwalić się tym w mediach społecznościowych. Dla mnie to wręcz głupota (o czym nie raz pisałam, a oczym dopisano i włożono w moje usta tysiąc innych słów). Sztuką i mistrzostwem jest
PRZYGOTOWANIE. To droga (a zatem coś znacznie bardziej wymagającego od jednorazowego zrywu!!! choć wiem, że wiele osób lubuje się w takich pojedynczych pokazach "siłki").
Rob de Castella, jeden z najlepszych australisjkich maratończyków (2:07,51) powiedział kiedyś słowa, które troche brutalnie opisują rzeczywistość najlepszych biegaczy:
"Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy, że 98 procent mojego biegania nie ma w sobie nic pięknego: 2 procent radości, 98 procent poświęcenia. To przykre proporcje. Trzeba biec przez las w trzaskającym mrozie albo pocić się w żarze lejącym się z nieba i nabijać kolejne kilometry."
Na szczęście biegacz amator z tych 98% biegania też czerpie satysfakcję (Rob pewnie też to w jakimś stopniu lubił, inaczej nie odnosiłby sukcesów), wielokrotnie jest pięknie i słonecznie. Ale często boli, bardzo często nie chce się wykonać planu treningowego, bo znacznie łatwiej jest po prostu "się przebiec", a najłatwiej znaleźć wymówkę i nie zrobić nic. Nie będę i nie chcę przekonywać wszystkich, że celem biegania powinny być życiówki. Nie, zdecydowanie tak nie jest. Powodów są tysiące, a przynajmniej kilka najważniejszych: poprawa zdrowia, figura/sylwetka, walka z problemami psychicznymi (od tych codziennych do naprawdę poważne). Ale nie zależnie od tego, jaki jest powód, bez systematycznego biegania nic nie osiągniemy.
Ostatnio popularna staje się idea slow running/slow jogging. Nie chcę jej dokładnie opisywać (znajdziecie w necie dużo na ten temat; panie odsyłam do @girlsdziewczynytrenują), ale w skrócie chodzi o to, żeby cieszyć się bieganiem, biegając w strefie komfortu (lekko, łatwo i z uśmiechem). To wspaniały sposób, żeby przez bieganie odnaleźć równowagę w swoim życiu, ale trzeba biegać! Żeby z uśmiechem na ustach pokonać choćby 5 kilometrów nie wystarczy wyjść raz w miesiącu na przebieżkę.
Po co o tym piszę? Zbliżają się jesienne maratony. Jest jeszcze dużo czasu, by się do nich przygotować. Tylko trzeba zacząć i postarać się o systematyczność. Ta droga do maratonu to najlepsze, co możemy zrobić dla siebie i swojego zdrowia. Uważam, że każdy może biegać lepiej (szybciej, dalej, dłużej). Nie kupuję tekstów, że "jestem powolnym biegaczem, bo tak". Jesteś powolnym, bo tak najprościej. To forma wymówki. Jeżeli pasuje ci to, że nie biegasz szybko, to w porządku, twój wybór. Ale jeśli piszesz, że biegasz wolno, bo: genetyka, predyspozycje, wiek... To bzdura! Dobry trening każdemu pozwoli biegać szybciej. Tylko, że to wymaga ciężkiej pracy. Znacznie cięższej od biegania z uśmiechem. Właściwie uśmiech będzie się pojawiał dopiero po treningu...;)
I jeszcze jedno. W rozmowie z pewnym mężczyzną (celowo nie piszę biegaczem) usłyszałam, że on już jest za stary, żeby robić jakiekolwiek zaplanowane treningi, że to nie wypada... Bzdura! Tylko promil biegaczy to zawodowcy, pozostali to amatorzy. Ale wielu z nich trenuje, realizuje
swoje cele. Bo mogą, bo chcą, bo są małymi bohaterami.
Pamiętajcie jednak, że to WY musicie określić swoje cele (nie trener, koleżanka, fb). Nie patrzcie się na innych. Przemyślcie dokładnie, czego chcecie. Tylko wtedy znacznie łatwiej będzie podążać do celu (nie każdy musi biegać maratony, nie każdy chce w ogóle startować w zawodach, nie każdy chce być szybszy).
PS. Nie zawsze na startach wychodzi. Często kompletnie nie wychodzi. Ale wspaniale jest móc powiedzieć, że zrobiło się wszystko, by wyszło.
PS''. Mnie też łatwiej i milej jest wyjść na bieganie bez planu 🙂
PS"'. Wspaniale, że na obozy biegowe, treningi grupowe, czy indywidualne decyduje się coraz więcej osób! Mamy coraz lepszych trenerów specjalizujących się w treningach amatorów. Tak, amatorów! Na każdym poziomie sportowym (czyli zerowym również).
Fotografie: Krzysztof Janik i Julita Chudko
Podobne