Śr, 23 marca 2011, 06:12

Obawiałam się, że tak będzie i rzeczywiście trochę się wszystko posypało... Po pierwsze od niedzieli jestem "na skraju" przeziębienia - na szczęście dziś czuję wyraźną poprawę, także profilaktyka zadziałała. Po drugie, Bartek przestawił się już na czas letni i budzi się o piątej rano! Po trzech godzinach porannych zabaw, ja o ósmej czuję się zmęczona... Po trzecie, pracy wiciąż dużo (choć nie narzekam) i jestem cały dzień "zabiegana". A z bieganiem słabo... W poniedziałek odpuściłam (o dziewiątej byłam już w łóżku). We wtorek - 11 km, w tym 6 przebieżek (tzn. 9,5 km rano- dość żwawo, a reszta na bieżni mechanicznej podczas sesji zdjęciowej. Głód biegania rośnie. Dzisiaj planuję mocny wieczorny trening, chodźby się waliło i paliło... Bo w końcu WIOSNA!
Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz