Pn, 9 stycznia 2012, 08:57
Poniedziałek, 9 stycznia
8,1 km
Taki luzik dzisiaj...
...i na więcej nie było czasu.
Choć biegać mi się chciało i tempo jakieś takie przyzwoite, jak na poranek.Niestety, żeby robić konkretniejsze treningi muszę wstawać jeszcze wcześniej
Oj, NILE LUBIĘ
Wt, 10 stycznia 2012, 08:40Wtorek, 10 stycznia
Ło matko!
Udało się coś konkretnego pobiegać.
Pomimo, że rano (wstałam o szóstej i jest to szczyt moich możliwości).
Pomimo, że łydki nie pozwalają o sobie zapomnieć.
Pomimo wielu innych na NIE.
15,2km plus trochę gimnastyki
35min rozgrzewki w tempie narastającym plus 5 x 3' (tempo 3,42min/km), przerwy 2' (dla równego rachunku).
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona, bo w tamtym roku w takim tempie biegałam minutówki...
Trzeba będzie powoli zwiększać ilość powtórzeń...
Cz, 12 stycznia 2012, 08:11
W środę hala - tym razem z dużą dawką biegową (wyszło ok. 7km).
Skipy, wielkoskoki, wybiegi ze skipów, podskoki, płotki, core stability. To tak w skrócie;)
W czwartek rano ledwo-ledwo 7,2 km.
Chyba się nie przyzwyczaję do tych barbarzyńskich porannych treningów...
So, 14 stycznia 2012, 09:00
oj, znowu...
chora:(
Mój start na Chomiczówce stoi pod wielkim znakiem zapytania.
Złapało mnie z czwartku na piątek, wczoraj cały dzień w pracy na stanie podgorączkowym.
Czy uda się dzisiaj "wyspać" chorobę?
Ano, zobaczymy.
Boję się, że to moje zwyciężanie w tym roku ograniczy się do (prze)zwyciężania choroby...
Niestety z Bartkiem też nienajlepiej. 3 zapalenie oskrzeli - w 99% na tle alergicznym. Czeka nas wiele badań - najgorsze że wszystkie symptomy wskazują na astmę
Przy tak żywym dziecku...
No, ale może szybkie działania uchronią go przed "chorobą sportowców"...
Ogólnie posypało się...
Mama Maćka za tydzień ma operację, niestety złośliwy rak piersi.
Niestety nie jest optymistycznie
Pn, 16 stycznia 2012, 08:32
BIEG CHOMICZÓWKI...czyli bieg, na którym nie powinnam być...
ale nie żałuję, bo dostałam kolejna lekcją pokory...W piatek i sobotę leżałam z gorączką (no, stanem podgorączkowym) i już pogodziłam się z myślą, że nie pobiegnę.
Ale w niedzielę rano obudziłam się "całkiem" zdrowa.
I była moja mama do pomocy przy Bartusiu...
Skusiłam się.
ZIMNO.
To pierwsze wspomnienie, które przychodzi mi do głowy.
Mokre buty i pośniegowe błoto.
Nadgarstek i przeszywający ból.
Nie to, żeby biego się źle, czy jakoś szczególnie ciężko. Po prostu byłam gdzie indziej...
Bieg był obok mnie. Walczyłam z aurą.
I Róż. MAGENTA... Dla ocieplenia atmosfery...
Dystans zmierzony przez Garmina + 330m!!!!
Sądziłam, że spokojnie złamię 57 minut.
Tymczasem wyszło 57,05 (57,03).
Gdybym wiedziała to choć na finisz bym się zdobyła...
ZIMNO.
W czasie biegu zaczął mnie niemiłosiernie boleć zmasakrowany 3 lata temu nadgarstek (złamanie 3 kości, źle złożone, ponownie łamane - no takie nieprzyjemnie sprawy). A teraz po raz pierwszy czułam reminescencje tego złamania (startość nie radość - w końcu to mój debiut w kategorii K30...).
Miejsce drugie - poddane na 12km.
Ale było mi tak źle, że nawet nie zakładałam, że będę walczyć.
ZIMNO.
Doskwierało mi na pierwszym kółku - dlatego pobiegłam za szybko (po raz pierwszy w ogóle nie kontrolowałam tempa). Pierwszy kilometr 3;15... Przegięłam. Ale to...ZIMNO...
Z drugiej strony, tempo z pierwszego kółka powinnam utrzymać, żeby czas był przyzwoity...
Poszczególne kółka (wg. oficjalnuch międzyczasów)
18,35
19,18
19,12
Nieciekawie
Mam nadzieję, że nie rozchoruję się na dobre...
ZIMNO
PS. Pocieszające, że przynajmniej oficjalna życiówka jest...
Ale do poprawy...
Podsumowanie tygodnia:55km
4 treningi (3 biegowe, 1 hala)
1 start i życiówka (formalność, ale czas niesatysfakcjonujący)
2 dni choroby i stanu podgorączkowego
Wt, 17 stycznia 2012, 08:51
Asiu, z tych wąsów to ja też się uśmiałam.
A co, wszystko można
Tak serio, to musiałam uciec zaraz po biegu i wymoczyć się w gorącej wodzie. Inaczej nie funkcjonowałabym do dziś... Moja ręka wciąż daje o sobie znać i mówi tym głupim, wewnętrznym głosem "nie masz już dwudziestu lat... ubieraj się ciepło, noś rękawiczki, dbaj o siebie...."
Poniedziałek, 16 stycznia
16,2 km w tempie lekko narastającym (ostatnie kilometry po 4,36 min/km)
Dużo rozciągania i kilka ćwiczeń na mięśnie brzucha i grzbietu.
Wtorek, 17 stycznia
RANO
10,1 km ( z czego 30 minut pod górkę bnn)
Po 9km czułam się już dobrze, ale w tedy musiałam kończyć...
Śr, 18 stycznia 2012, 09:59
Udało się troszkę dłużej pobiegać, ale na bieżni mechanicznej.
Jak zobaczyłam sypiący rano śnieg to nie potrzebowałam dużo czasu, by wybrać cieplutkie pomieszczenie klubu...
A co!
W końcu dopiero chorowałam...
13,5 km wariacji biegowej...
30 minut lekko narastające tempo, 4 x 2' (3,40 min/km na p: 4,40min/km) plus 10 minut biegu pod górkę.
Milutki początek dnia.
A o 20-tej hala. Ok 5 km przebiegnięte (w wersji skipowo-przebieżkowej), ćwiczenia ogólnorozwojowe (pierwsz agodzina bardzo dynamiczna, ostatnie pół h to głównie core stability i streching).
Pt, 20 stycznia 2012, 08:14
W czwartek 19 stycznia równe 10 km
I 3 pobyty w saunie.
I piwo
Pt, 20 stycznia 2012, 18:48
W piątek 9,3 km spokojnego biegu...po 4.40...biegło się rewelacyjnie.
So, 21 stycznia 2012, 15:45
Sobota, dzień babci
18 km
5 pętli falenickich plus rozgrzewka.
Spokojnie.
Równo.
Bez szaleństw na zbiegach ( żałuję, że nie zdecydowałam się na kolce).
Troszkę się bałam.
3 pętle w czasie 41:25
Pozostałe 2 troszkę wolniej.
Fajnie się biegało. Ale czuję w nogach zwiekszony kilometraż... Czy po raz pierwszy w histroii pęknie 100km w tym tygodniu???
N, 22 stycznia 2012, 15:01
ajaja
no, nie udało się...
pokonać setki;)
Przeszkodził zacinający deszcz. Mokra byłam już po 14km i skróciłam wybieganie do 17,1km.
Biegło mi się luźno i lekko, średnie tempo 4,58min/km - ale prędkości whały mi się od 4,38 do 5,13. Wszystko zależało od stanu kabackiego podłoża...
Przyznam się, że jak zobaczyłam w jakim stanie Maciek wrócił z biegania (a weekendy biega 2 x 20km!!!) i dokonałam analizy kałuż na uliczce osiedlowej, to wsiadłam w samochód i podjechałam pod las;) Jakoś nie chce mi się znowu chorować... I mogę sobie być "mięczakiem";)
a co do "nieudanej" setki
Wyszło w tym tygodniu 99,2 km...
7 treningów i jedne zawody treningowe...
WOW
Nie mogę wyjść z podziwu dla siebie (tylko tego kilometra żal - chyba że dodam wybiegania wokół dywaniu z Bartusiem...)
Dla tych, co nie widzieli. Tak wygląda rozgadany, roześmiany KRASNAL
Teraz na etapie przymierzania różnych nakryć głowy... a mam tego sporo;)
Wt, 24 stycznia 2012, 12:31
Poniedziałek - rozbieganie 8,1 km (po 4,50 min/km a wydawało się tak wolno. No, ale po dzeszczowo-śniegowej kabackiej nawirzchni trudno, żeby było inaczej...).Wtorek - 15,6 km
30 minut pod górkę. Poza tym spokojny poranny trening. Na bieżni.
Plus rehabilitacja naprawczo-zapobiegawcza;) U Ewy w Ortorehu.
Śr, 25 stycznia 2012, 15:32
Zazdroszczę sobie sama;)
18,6 km Ścieżką pod Reglami w sypiącym śniegu...
Dookoła biało...
Turystów niewielu (nartują albo lans na Krupówkach)
Pięknie...
Pozostaje napić się zimnego piwa...
Widok z okna napawa optymizmem. Tak jak nie lubię zimy w mieście, tak lubię ją w górach...
Cz, 26 stycznia 2012, 16:43
28,9 km, 3 godziny i 10 minut
Przyjemna wycieczka biegowa
Pt, 27 stycznia 2012, 14:55
Dzisiaj niezauważalne, regenarecyjne 10,7 km (ale bieg z przerwami na podziwianie i och-achy!). Jaka piekna ZIMA!
No i moja MEGAczapka robi FURORĘ
So, 28 stycznia 2012, 14:19
28 stycznia, sobota
Nie sądziłam, że uda mi się w tym roku zrobić taki kilometraż...tymczasem już przed niedzielą przekroczyłam setkę...
Dzisiaj 21,2 km w pięknym słońcu, po cudownie białym śniegu. BAJKA.
Zaczynam lubić Zakopane;)
Tempo wyszło całkiem przyzwoite, jak na panujące warunki (ok. 5,30min/km).
Co za ZIMA!
ZIMA w górach. To LUBIĘ
So, 28 stycznia 2012, 16:14
Jakby ktoś jeszcze nie czytał i zastanawiał się, który maraton pobiec.
Ja wiem, którego na pewno NIE.
Skandal, zaściankowość i tupet dyrektora biegu!
http://wyborcza.pl/1,87648,11035360,Pan ... egnie.html
odpowiedź Łodzi:
http://lodz.gazeta.pl/lodz/1,35153,1104 ... Lodzi.html
Pn, 30 stycznia 2012, 06:54
29 stycznia
ZABAWA BIEGOWA W ZAKOPANEM - jutro napiszę więcej:)
W moim wykonaniu 18km (z czego 9 żwawych plus 10 podbiegów ok. 70m)
Wieczorem 2 godziny ćwiczeń na hali (zostałam zaproszona przez obozybiegowe.pl)
panowie zaczynali od nietypowej aktywności...
Mam już dość
121,3 km w tym tygodniu.
Jestem mocno przytłoczona tymi kilometrami górsko-śnieżnymi.
Potrzebuję odpoczynku.
Styczeń naprawdę mocno przepracowałam. Choć wiem, że za mało treningu siłowego, za mało rozciągania...
Ale na więcej nie mam czasu.
Wt, 31 stycznia 2012, 09:37
PONIEDZIAŁEK, 30 stycznia
WOLNE!
WTOREK, 31 stycznia
13,3 km w tempie narastającym (od 5,0 do 4,10km/min - bieżnia mechaniczna).
Ależ jestem teraz wolna;)
Cóż, nie czas żeby była szybkość.
PODSUMOWANIE MIESIĄCA, STYCZEŃ 2012:
390 km (WOW!)
3 starty (2 x Falenica treningowa, Chomiczówka 15km (słabo, po chorobie) choć oficjalna życiówka jest).
5 treningów z Zakopanem, na śniegu.