Tak, udało się. Po ciężkim 2014 roku, spowrotem biegam. Historię walki z kontuzjami opiszę w kolejnym odcinku;) Nie było łatwo. Kosztowało mnie to dużo zdrowia, czasu i pieniędzy. Ale śmiało mogę powiedzieć, że stałam się specjalistką... od metod rehalibiltacji. Na pewno też zmądrzałam. Lekcja jaką przeszłam pozwoliła mi zauważyć, że przecież w bieganiu najważniejsze jest właśnie... bieganie. To by móc wyjść z domu, odstresować się w lesie, czy gdziekolwiek indziej. Wynki i sukcesy, starty w zawodach - to też wielka przyjemność, ale coś wtórnego. Chodzi o ten czas spędzony ze sobą w biegu! Jakże trudno było bez tego:(
Zaczęłam 27 grudnia, zatem miesiąc za mną. Pierwszy trening to było "kulawe" 3 km. Dzisiaj pokonałam 24km w 1,55. I czuję, że wracam do gry. Proszę, trzymajcie kciuki!
Do zobaczenia!
Podobne
No to nie mogę się doczekać kolejnych wpisów 🙂 Już podziwiałam na biegu Chomiczówki tę ultramoc i ultraprędkość, a co to będzie jak się rozkręcisz totalnie 🙂 trzymam kciuki!