17 września, sobota
Nogi jeszcze ciężkie, jakieś takie "nieswoje".
Założenie - dyszka w tempie maratonu.
Ale zapominam zegarka.
Musze się pod kogoś podłączyć, dogaduję się z Jurkiem Magierskim i zaczynamy bardzo spokojnie, tak ok. 3:55. Jednak na 6 km Asia próbuje nas wyprzedzić, więc stwierdzam że przyspieszamy.
Równe 38:00.
W wolnym biegu.
Maciek biegł z Bartusiem - zrobili życiówkę;)
18 września, niedziela
BEMOWSKI BIEG PRZYJAŹNI
Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi - bardzo spokojnie.
Przez pierwszy kilometr trzyma się mnie Asia Tekień, ale bardzo szybko odpuszcza.
Zostaję zupełnie sama na krętych, poprzecinanych "hopkami" ulicach.
Nie jest to miła trasa - nie ma jak biec optymalnie, trzeba kluczyć, omijać samochody, zatrzymywać się, nawrócić dwa razy na agrawce. Tempo troszkę rwane. Wg. Garmina równiutko po 3:30, ale wyszło 5,180m. W wynikach 18:04.
Już chyba pisałam, że nigdy nie byłam taka szybka... i tak swobodnie mi się nie biegało...
Po co mi ten maraton za tydzień????
Podobne