Pn, 8 listopada 2010, 08:54

6 listopada, sobota 13 km I znowu mnie łamie w kościach :( Może z niewyspania. Mały ostatnio rozdarty się zrobił.... ja ledwo żyję. Poza tym sobotnio-niedzielne zajęcia na uczelni. Dużo ciekawych informacji. Kierunek, który studiuję to marketing sportowy - "bidny" i niedoceniany w Polsce. W ten weekend wałkowaliśmy sponsoring...

Wt, 9 listopada 2010, 06:34

8 listopada, poniedziałek Kolejna noc nieprzespana . Misiak płacze, bardzo szybko robi się głodny. Nie chcę go jednak przyzwyczajać do jedzenia w nocy. Z drugiej strony... każdy chciałby się wyspać! Od dziś w poniedziałki prowadzę na hali lekkoatletycznej zajęcia dla biegaczy jednej z firm. Pierwszy zaaplikowany trening nie był jeszcze mocny, ale i tak popracowały dawno zapomniane partie mięśni. Poczułam jak bardzo jestem nierozciągnięta. I obudziła się nostalgia za płotkami :lalala: Ponieważ w czwartek start (aj, jakoś nie czuję tego) to było sporo przebieżek, a ćwiczenia bez obciążenia. Kręgosłup jakoś to zniósł, ale czuję go... Niestety nie będę mogła pojechać do Bełchatowa na piętnastkę. Okazało się, że jednak w ten weekend będę miała zajęcia. Trochę szkoda. Ale oznacza to, że w czwartek definitywnie kończę sezon. Pewnie nie będzie to efektowne zakończenie, bo wieje, pada... Mimo wszystko uważam jesień za udaną :)

Wt, 9 listopada 2010, 17:39

9 listopada, wtorek Chciałam rozbiegać zakwasy, ale się nie udało :( Trzymają... 9,3 km po ok. 5,0 min/km w tym 3 x 1 min/1 min (3,35 min/km). Te minutówki, to tak dla akcentu. Chciałoby się więcej, ale start za dwa dni. No i ten nieszczęsny kręgosłup! (znowu się nanosiłam Malucha, ech...) Już nie mogę doczekać się treningu bez startów.

Śr, 10 listopada 2010, 08:39

A dzisiaj jestem okropnie połamana :zero: Plaster rozgrzewający przyklejony. Boje się, że bez tabletek przeciwbólowych się nie obejdzie. Znowu Bartuś nie dał nam spać. Może ktoś chce wypożyczyć mojego synka na tydzień??? Zakwasy większe niż wczoraj. Czy w takim stanie w ogóle jest sens startować? Zrobię to chyba tylko po to, żeby zakończyć sezon. I po biegu powygrzewam się w saunie... Czy dzisiaj cokolwiek pobiegnę? Zastanawiam się. Może nie warto. Może trucht pomoże...może...

Cz, 11 listopada 2010, 07:10

11 listopada, czwartek Przed biegiem (8.00): - niewyspana (permanentnie i krótkoterminowo), średnia z ostatniego tygodnia to jakieś 4 godziny na dobę :( - obolała (plecy, a dokładnie odcinek lędźwiowy). Plaster przyklejony, ale chyba nie obędzie się bez Apapu :( - zakwaszona (i to chyba dzisiaj jest ta kulminacja...Moje uda!!!) - ma 2 godziny na zrobienie generalnych porządków... i obiadu... Poza tym: - piękna pogoda, rano przywitało mnie słońce - słaby wiatr - ciśnienie atmosferyczne poszło do góry - no i mamy szczęśliwy Dzień Niepodległości. Koniec z tym patosem, cieszmy się!!! Po biegu (18.00) Było ciężko. To był mój najtrudniejszy bieg w tym sezonie. Od piątego kilometra miałam łzy w oczach. Pewnie nie trzeba było startować. Z drugiej strony wiem, że nawet jak jest źle, to jest lepiej niż kiedykolwiek. Mój czas to 37 z hakiem- złapałam 37,18, w wynikach po biegu było 37,26, na datasport.pl jest 37,07. No, mniejsza z tym. Byłam czwarta. Od piątego kilometra to już tylko byledobiec i zakończyć ten sezon. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy mi kibicowali :) Teraz krótki odpoczynek i regeneracja. Potem zabieram się za poważy trening ;)... oczywiście by czerpać radość z biegania.

So, 13 listopada 2010, 17:34

13 listopada, sobota Miałam nie biegać. Ale wyciągnął mnie Rafał z Edytą Lewandowską (celowo wymieniam z nazwiska, bo to kilkukrotna mistrzyni Polski w maratonie). Było...mokro. I wolno. Ale teraz tak trzeba. Do końca listopada spokój i regeneracja. 11 km, tempo 5,37 min/km Kabaty Polska jesień, ta prawdziwa... drzewa już łyse, kałuże nieprzebieżne, mżawka. Mimo to jesień to moja pora roku :) Mam wtedy dużo pozytywnej energii. Do życia. Niekoniecznie do biegania.... A jutro z Maćkiem mamy rocznicę "bycia razem". Jesienną :) PS. to może jednak będę pisać dalej. zobaczymy. przemyślę.

Wt, 16 listopada 2010, 09:27

15 listopada, poniedziałek Postanowiłam uporządkować trochę bloga. Jeżeli mam go dalej prowadzić, to muszę zadbać o odpowiedni anturaż ;) Dziś wersja próbna, treningowa...może Patatajec mi pomoże ;) TRENING miejsce: Hala lekkoatletyczna, ul. Siennicka, Warszawa czas: 20.00-21.30 przebieg: ćwiczenia ogólnorozwojowe, tzn. siła ogólna z piłkami lekarskimi, płotki, skipy, etc. Wzmacnianie mięśni brzucha i grzbietu. Przebieżki. samopoczucie: lekki ból kręgosłupa. Poza tym trochę ciężkie nogi. Ogólnie OK. STYL ŻYCIA Ta część bloga będzie przeznaczona dla tych, którzy są zainteresowani tym, co u mnie słychać. Reszta może spokojnie pominąć ten wątek. To będzie taki miszmasz tego co się zdarzyło, przemyśleń, opowieści. Ogólnie - o wszystkim, co nie wiąże się bezpośrednio z treningiem. BARTUŚ Wiadomo o kim. Czasami coś napiszę. W końcu to mój motywator ;) Ciężki... wczoraj posadziłam go na wadze domowej, a ta pokazała 9,3 kg. Oj, apetycik to on ma. Ale jest bardzo ruchliwy, także nie martwię się o jego tuszę. Niech tylko zacznie biegać... PROBLEMY Postanowiłam, że taka sekcja też będzie się pojawiać, zupełnie osobno. Choć będzie dotyczyła jednego z trzech wymienionych wcześniej obszarów. Mam nadzieję, że występować będzie sporadycznie... A dziś słów kilka o problemach z motywacją. Etymologia- słowo movere to po łacinie "poruszać się". W uproszczeniu motywować to poruszać do działania. To zdecydować o zrobieniu czegoś. Cechami motywacji jest energia i determinacja, ale także umiejętność dostrzegania celów. Z tym ostatnim mam teraz problem... Jeszcze na zakończenie błysnę cytatem...Lyndalla Urwicka, jednego z klasyków zarządzania. "Rób to, co czujesz (Ty sam, nikt inny), co dla Ciebie stanowi odpowiednią nagrodę za pot, znój, ponieważ to właśnie zaspokaja Twoje zainteresowania i pobudza wyobraźnię."

Śr, 17 listopada 2010, 08:06

16 listopada, wtorek TRENING Roztruchtanie, krótko i spokojnie. 4,5 km, tempo zawrotne ;) 5,31 min/km STYL ŻYCIA Piszę. A przynajmniej staram się pisać. Niestety, nie do końca o tym, co mnie interesuje... Mam do przygotowania dwie prace na temat sponsoringu sportowego i mega-zadanie, czyli rozpoczęcie pisania pracy magisterskiej... Ach, muszę w czerwcu się obronić, bo jak nie zrobię tego w tym roku akademickim, to już nigdy. Motywacja średnia, bo przecież magistrem i tak już jestem. Z drugiej strony żal 9 semestrów. Postaram się doprowadzić to do końca i zostanę nauczycielem wychowania fizycznego ;) i pedagogiem. Hm. Temat mojej pracy dotyczy pozalekcyjnej aktywności fizycznej dzieci w Łodzi i Warszawie. Dwa kolejne dni spędzę na konferencji w PKOLu - IX Dni Marketingu Sportowego. Mam nadzieję, że będzie ciekawie :) Całodniowa konferencja pomoże mi nie biegać ;) Może się uda... :)  

Śr, 17 listopada 2010, 19:08

17 listopada, środa TRENING miejsce: dobieg do Gymnasionu i Gymnasion czas: 17.30-19.30 przebieg: bieg...to 1 km truchtu; 2 h aerobik: fitball i Tbc samopoczucie:doskonałe. Fitball to ćwiczenia na piłkach (takich dużych, gumowych). To co mogę napisać po dzisiejszych zajęciach to...orgazm... Spełnienie marzeń mojego kręgosłupa. Bajka. Nie sądziłam, że takie ćwiczenia (ostatni raz praktykowałam w ciąży) mogą tak dooobbbrzeee zrobić mojemu odcinkowi lędźwiowemu kręgosłupa. Czuję się wyćwiczona i wymasowana. Coś wspaniałego. Polecam! I dalej trwam w roztrenowaniu😉