Udany rok. Tak w skrócie mogę podsumować ostatnie 12 miesięcy.
Po bardzo ciężkim dla mnie 2014, kiedy to przez 8 miesięcy zmagałam się z kontuzją, przechodziłam ciężki okres w pracy, a dzieci dodawały swoje pięć groszy, nie miałam wielkich planów na 2015.
Bałam się zaplanować sobie trening, wiedząc, że kontuzje mogą się odnowić. Postanowiłam zatem skupić się na rozbieganiach i gimnastyce siłowej. Potem dodałam jeszcze spinning (intensywna jazda z "biegami" na rowerze stacjonarnym). Forma rosła bardzo powoli. Ale nie czułam presji, szybko zrezygnowałam z planów maratońskich, wiedząc, że muszę odbudować bazę, by potem na tym, co wytrenuję poprzez spokojne treningi, budować formę na poważne starty w 2016.
Jako docelową imprezę wybrałam Wings For Life. Dlaczego? Wiedziałam, że nie będzie tam presji wyniku, na pewno czeka mnie fajna zabawa, a cel jest poważny. http://www.wingsforlifeworldrun.com/pl/pl/o-biegu/o-biegu/
Udało się zwyciężyć! Pomimo perturbacji żołądkowych, ciągłego schodzenia z trasy... Ta wygrana dodała mi skrzydeł. Wtedy postanowiłam (sobie, nie chwaląc się tym za bardzo), że zostanę ultraską. Przebiegnę 100 km po górach i po płaskim.
Wzięłąm się do pracy. Niestety wychowując dwójkę przedszkolaków i pracując na pełen etat, nie da się biegać tak, jak by się chciało. Muszę układać trening dostosowując go do możliwości czasowych. Wynika z tego, że większość tygodniowej aktywności przypada na weekend. W każdą sobotę i niedzielę starałam się biegać 90-100 minut i tyle samo czasu spędzić na rowerku spinningowym. Dodając do tego ćwiczenia ogólnorozwojowe miałam po 4 godziny zajęć sportowych w sobotę, a w niedzielę była powtórka;) Pozostałe dni przeznaczałam na regeneracyjne biegi od 5 do 14km. Najczęściej rano, przed pracą (zanim dzieci wstały, choć to nie łatwe, bo moje milusińskie lubią być wcześnie na nogach). Do tego doszły starty kontrolne (TUT w lipcu - 64 km cross w Trójmieście, Spartan Race i Bieg na Wielką Sowę) oraz 2 tygodnie wakacji w górach. Stacjonowaliśmy w Lądku Zdroju - a ja biegałam na nakładającym się zmęczeniu od 16 do nawet 52 km.
11 września wystarowałam w Mistrzostwach Polskiw Ultramaratonie (100km po
górach w ramach Festiwalu Biegowego). Na start dotarłam bezpośrednio po wyjeździe integracyjnym, co nie ułatwiało sprawy. Mimo to udało się zdobyć srebro (gubiąc się po drodze i biegnąc bez czołówki). Ale tylu endorfin nie
doświadczyłam już dawno! To były fantastyczne zawody oraz kolejne doświadczenie. Cenne doświadczenie.
Następnie bez problemów już wygrałam Ultramaraton Karkonoski. Zdecydowałam się też zaatakować uliczną setkę. 100 kilometrów po asfalcie to zupełnie inne bieganie niż to, czego do tej pory zaznałam. Należałoby utrzymywać w miarę stałe tempo przez cały dystans. Mnie udało się to tylko do 7o km. Potem "doczłapałam" do mety, bijąc rekord Polski i osiągając czas 8:01. Wspomnę tylko, że biegłam ze złamanym żebrem - po niefortunnym upadku na 5km (nadziałam się na metalowy pachołek).
W listopadzie leczyłam żebro, a wgrudniu przystąpiłam do mocnego treningu. 470km w miesiącu to mój rekord;) Do tego kilka godzin gimnastyki i spinning).
W 2016 chciałabym....
Podobne
Mama ze stali 🙂 jestem pełen podziwu dla wytrwałości i charakteru. Brawo możemy być dumni 🙂 . Pozdrawiam i do zobaczenia na ścieżkach biegowych.
Piękny udany rok dla Ciebie. Świetne zwycięstwo w Wings For Life. Możliwość startu w dowolnym biegu na świecie (gdzie zamierzasz wystartować?). Trzymam kciuki za obecny sezon, abyś jeszcze lepiej go zapamiętała. Życzę dużo treningów, biegania, sportu i poukładania tego z domowymi obowiązkami 😉 Pozdrawiam, Kamil