piątek - poranny jogging, ok 5km, tempo 5,30, kilka przebieżek
Słowenia jest przepiękna. Wokół góry, jeziora z krystalicznie czystą wodą (w takim kolorze, który sądziłam zarezerwowany jest tylko dla oceanu - przynajmniej ja, poza Meksykiem, nigdzie takiej barwy nie odnotowałam), ludzie uśmiechnięci (poza zawodnikami: od tych wieje grozą, patrzą spode łba, oceniają, szykują się do starcia - mogłabym opisać swoje atawistyczne skojarzenia, ale trochę nie mam czasu...).
My wakacjujemy. Czujemy się trochę nie na miejscu pośród tych profesjinalistów, ale...raz się żyje:)
Smakujemy to życie- tak jak lokalne specjały (żal sobie odmawiać...i wcinać makaron...). Mnie do gustu szczególnie przypadł nielokalny, ale rewelacyjny rekin z grilla w bakłażanach z serem pleśniowym...MNIAM. A że ostatnio mam niesamowitą jazdę na ryby i krewetki to jestem przeszczęśliwa
Podobne