4 lipca, środa
7.30- bicze szkockie
Bolesne...
16.00
18,1 km
Tempo 5,05 min/km. Spokojnie.
Niestety po biegu miałam lekką awanturę, że za długo... a to nawet nie "dwudziestka"...i pozostaje niedosyt.
5 lipca, czwartek
Odpoczywam.
7.00 - wolniutkie
6,1 km.
11.30 - kąpiel mineralna
Błogo. Moczenie ciałka w gorącej, brązowej, bomblującej wodzie.
Mały był przez cały dzień mocno "awanturujący się".
Ja zmęczona, niewyspana (jakoś dwie ostatnie noce hałasowano nad nami i nie mogłam spać). Taki lżejszy dzień na pewno się przyda.
Zauważam niepokojące zjawisko: więcej biegam = znacznie więcej jem. Aż się boję co pokaże waga po powrocie...
Podobne