Śr, 25 sierpnia 2010, 08:45

Hmm... Żyję. Tak, tak- wracam do pisania. Choć czasu mało, bo Mały coraz bardziej absorbujący. "Baw się ze mną mamo, baw się!"- ciągle przemawia przez jego guganie. Jest jeszcze "noś mnie, noś!", a z tym już ciężej. CIĘŻKO. Bartuś na wczorajszych szczepieniach został zważony i jego tusza w wieku 4m 3 tyg. to słuszne 7,350 kg. Wygląda szczuplutko, ale jest duży i "ubity". Typ atlety. A dzisiejsza noc nieprzespana. Po szczepionce (2 iniekcje, jedna doustna. Mały organizm musi sobie poradzić z 8 szczepami bakterii. Nie ma łatwo). Na szczęście na co dzień śpi po 11 godzin. Kochany :) Hmm.. Wróćmy się zatem do 8 sierpnia. Postaram się w telegraficznym skrócie przedstawić moje treningi. Będzie to łatwe, bo nie były wyszukane. Stwierdziłam, że w obecnej sytuacji i na moim etapie wytrenowania najważniejsze jest jednak wybieganie. Bez tego ciężko. 9 sierpnia, poniedziałek W niedzielę było obijanie. Czasem tak trzeba. Czasem tak wychodzi. Czasem inaczej nie wypada. 16,5 km, tempo 5,04 min/km. Spokojnie, "dochodziłam do siebie" po wolnej niedzieli. Miało być dłużej, ale rozpętała się burza. A ja burzy się boję. Szczególnie burzy w górach. Jest piękna,ale groźna. A ja czuję respekt do przyrody. Ach, o 7 rano bicze szkockie. Super pobudzenie. 10 sierpnia, wtorek 20,1 km, tempo 5,03 min/km. Przewyższenia +/- 600m ! Słabo mi było, ciężko. Ale szansa na długi trening nie pojawia się często. Skorzystałam. Wieczorem basen z Małym. Super się rusza! 11 sierpnia, środa 11,7 km Bardzoooo wooolnoo. UPAŁ. Ledwo biegłam. A nawet musiałam się zatrzymać ;) Z tej okazji skip A i C. 7.30- bicze szkockie 12.00- kąpiel mineralna 12 sierpnia, czwartek 11,4 km, śr. 4,48 min/km. Równe tempo. Trasa wymagająca. Niby przewyższenia tylko 257 m, ale cały czas góra-dół. No i asfalt. Bartuś po raz pierwszy dostał obiadek ze słoiczka. Wcinał, aż miło :) A to tylko ziemniaki ze szpinakiem...bez przypraw. Ale on to zjadłby wszystko... Tatuś w tajemnicy karmił go arbuzem... 13 sierpnia, piątek Ale spiekota, duszno. Ledwo człapałam. 9,1 km 14 sierpnia, sobota 7,2 km po 4,59 min/km Podsumowanie TYGODNIA: 76 km 6 treningów. Spokojnie. 15 sierpnia, niedziela 11,4 km po 4,57 min/km. Ciężko. 16 sierpnia, poniedziałek 15,3 km 18 sierpnia, środa 20,7 km średnia 4,47 min/km. Nieźle. Chłodniej. 19 sierpnia, czwartek 12,7 km w tym 6 przebieżek. Na rozruszanie. 20 sierpnia, piątek 11,7 km Wolno, ciężkie nogi. 21 sierpnia, sobota 19,7 km Bardzo spokojnie, ale lekko. Podsumowanie TYGODNIA: 6 treningów. 91,5 km. Planowany kilometraż wykonany. Cały tydzień spokojne bieganie na niskim tętnie. 22 sierpnia, niedziela 9,4 km Wolno, po duuużżyymmm obiedzie. To w końcu ostatni pełny dzień. Zajadamy się do upadłego. PODSUMOWANIE POBYTU W WYSOWEJ (BESKID NISKI): 24 pełne dni 22 treningi 296,3 km + 1 kg (bałam się, że będzie gorzej...) Super udany wyjazd. Niezwykłe postępy w rozwoju Bartusia. Malec cały czas uśmiechnięty. Śmieje się w głos do bawiących się psów, jest zafascynowany małymi dziećmi. Kochany :)
Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz