Śr, 25 sierpnia 2010, 08:53

23 sierpnia, poniedziałek Długa droga do domu. Wieczorem (oj, ciemno już po ósmej!) 4,7 km truchtu. Trzeba było rozprostować nogi. Ale w tej Warszawie głośno... 24 sierpnia, wtorek Zastanawiam się czemu w górach zazwyczaj tyję. Przecież ruszam się cały dzień. Z drugiej strony lokalne pyszności...takie bez kalorii nie są ;) A dziś na Kabatach 12,1 km Jeszcze zmęczona po podróży i "zjeździe z górek". Tempo 4,39 min/km, ale spokojnie. 6 przebieżek, dłuższych, wolnych. 4,51/4,44/4,42/4,38/4,40/4,38/4,42/4,38/4,35/4,21/4,44/4,29 Mam nadzieję, że w weekend uda się wystartować. Tak na przetarcie ;) Realnie oceniając to jesienią na życiówki nie liczę, ale może w październiku uda się osiągnąć jakiś poziom :)
Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz