wiek chrystusowy, czyli dojrzałość pożądana…

jak co roku, nadchodzi taki dzień.... URODZINY! do pewnego momentu wyczekiwane, potem akceptowane, a później... później, zobaczymy. na razie akceptuję fakt swoich urodzin 🙂 dla kobiet to ponoć najlepszy okres w życiu - i tak do tego podchodzę: jestem piękna, młoda, wysportowana i szczęśliwa 🙂 🙂 przeraża mnie tylko fakt, że według metryczki powinnam być już taka poważa, stateczna... przecież nasi rodzice i dziadkowie tacy byli! a my, trzydziestoparolatkowie fruwamy w chmurach, nie boimy się zachowywać jak dzieci... choć mamy już swoje latorośle. ale to jest wspaniałe w naszych czasach - możemy być kim chcemy, mamy prawo do bycia sobą - trzeba tylko walczyć o swoje! ach, urodziny... z tej okazji lecę pobiegać, bo każda okazja do biegania jest dobra 😀 oczywiście, nie zabraknie świętowania:) sesja1    
Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz