So, 25 września 2010, 06:46

24 września, piątek ...ale się obijam... wczoraj NIC dzisiaj nędzne 8,3 km, ale nie było sensu szarżować przed dwoma dniami startów jestem zmęczona, niewyspana Mały ostatnio budzi się w nocy, ma wiecznego głoda no trudno- sobotni start chyba pobiegnę w tempie zakładanego biegu w półmaratonie zdecydowaliśmy się na Zabrzeg, bo start jest później, no i mamy bliżej, tylko 30 minut jazdy ależ czuje się niedobiegana i jakaś taka ble ;)

N, 26 września 2010, 17:51

Ach, Polacy nie potrafią biegać maratonów. No, ja też nie potrafię biegać, ale jestem amatorką. 25 września, sobota Obrazek Trzeba znać swoje miejsce w szeregu... Zbyt duży apetyt... nie popłaca... Mogłam spokojnie walczyć o drugie miejsce, ale pokusiłam się o walkę o najwyższe laury. W rezultacie byłam czwarta :( Hmmm...nieoficjalna życiówka na 5km, a potem zdechłam, umarłam. Masakra. Szłam na ostatnim kilometrze. 38,18. Beznadzieja. Na trasie która była krótsza- o 50m? o 100m? Ciężko stwierdzić, bo swojego Garmina zapomniałam (jednak to wspaniała rzecz- dzięki niemu potrafię kontrolować tempo) Przeszarżowałam. Moja wina... Ale: pogoda SUPER impreza SUPER okoliczności przyrody też. No i przede wszystkim miło było Was poznać!!! :hejhej: Obrazek w niedzielę zupełnie odwrotna sytuacja. Bałam się za szybko... i 3-mce. Bez zmęczenia, Na luzie. Bałam się zaatakować Zatorską. W sumie to chyba rozsądne było- miałam dziesiątkę w nogach. Poza tym trasę (a przynajmniej jej połowę) pokonałam dwukrotnie, bo zbiegłam po Małego. Oczywiście największym wygranym jest Maciuś z Bartusiem!!!!! Bieg górski z wózkiem. W deszczu!!!!! Moi chłopcy :bleble: :hej: Bieg był fajny, ale już pogoda już mniej :zero: Choć wolę deszcz od upału. Bezsprzecznie. Ogólnie- super się biega po górach. Dane na temat biegu na Magórkę (wg. Garmina): Czas 42,18 Dystans 7,25 km Przewyższenie 672 m Najszybszy km- 3,56 min, a najwolniejszy 7,20 (tu aż 160 metrów przewyższenia) FILM z biegu na Magurkę  

Wt, 28 września 2010, 07:00

27 września, poniedziałek Bardzo podoba mi się wypowiedź Michaela Karonei odnośnie dobiegnięcia maratonu do końca. Nasi powinni się uczyć!!! wypowiedź Koronei Jest zimno. Brrr. I mokro. Grrr. My wciąż urlopujemy w Brennej. Ale już nie w tak fantastycznej jesiennej aurze. Jest brzydko i ciężko to nazwać inaczej. Niestety w taką pogodę niewiele jest możliwości aktywności w takiej mieścinie. Pozostaje basen. Ale ile można siedzieć na basenie?? 6,6 km rozbiegania (po czym?- no, mam lekkie zakwasy w pośladkach :orany: To chyba przez te góry) Biegło się lekko, po 4,50 min/km. Warto wysłuchać: Paula i bieganie w ciąży

Cz, 30 września 2010, 07:43

29 września, środa No niestety jest źle. Pogoda, że psa by się na dwór nie wypuściło. Siedzimy zamknięci, wysoko na górze, do najbliższego sklepu 2km. A leje nieprzerwanie. Nie kropi leje. Temperatura +4 stopnie!!!!! Wiatr... Głód biegania rośnie. Ale nie ma jak. Udało się 10,5 km- niestety musiałam wrócić. bo byłam kompletnie przemoczona, uszy mi odmarzały. Źle to wróży na połówkę . Nigdy dobrze nie biegam bez ostrego tygodnia przed startem. A to już dwa tygodnie odpuszczone.  

Pn, 1 listopada 2010, 13:44

31 października był okropnym dniem... Dzień wcześniej byłam ze znajomymi w pubie i chyba zaszkodził mi dym papierosowy. Może to brzmi śmiesznie, ale od 2 lat nie byłam narażona na tak skondensowane działanie oparów nikotyny. Rano wymiotowałam, okropnie bolała mnie głowa. Kręgosłup też, ale ponieważ ból był troszkę mniejszy to postanowiłam dla rozruszania kości potruchtać - 2,7 km. Bardzo wolno, testowo. Nie wiedziałam, czy lepiej nie poczekać jeszcze trochę. Z drugiej strony ogromnie mnie "nosiło". Później mieliśmy iść z Bartusiem i moim tatą na spacer. Niestety wydarzyła się tragedia - na naszych oczach, mój 16 letni pies wpadł pod koła pędzącego samochodu. Nie życzę nikomu takich przeżyć. Biedak nie zdechł od razu, musieliśmy go uśpić. To okropne, gdy nagle nie ma istoty, która była z tobą ponad pół życia. ... 1 listopada, poniedziałek  Z plecami lepiej. Ale wciąż szybkie bieganie nie wchodzi w grę. 15 km, 4,42 min/km. Bardzo spokojnie. Piękna polska złota jesień. Melancholijnie. Pusto o poranku.

Pn, 4 października 2010, 06:22

Dużo się działo. Więcej niebiegowo, ale... zakończenie tygodnia wyśmienite. W czwartek nie biegałam, bo znowu lało, a ja czułam się podziębiona. 1 października, piątek  Sto lat, sto lat!!! Bartuś skończył pół roczku. Duży z niego chłopiec :oczko: Jest niesamowicie rozwinięty manualnie. Pije sam z butelki, wkłada sobie smoczka do ust (nawet w nocy!), wyczynia przeróżne śmieszne rzeczy z zabawkami. Uwielbia siedzieć, ale do raczkowania się nie pali. Z drugiej strony może to i dobrze, mamy jeszcze chwilę spokoju...bo ruchliwy jest przeokrutnie. Ze srebro...oj, da nam popalić... Rano, przed śniadaniem, 10,6 km. Po górach, wolno, bez energii. Nie lubię biegać rano. Szczególnie, gdy jest plus 5 stopni... i uszy odmarzają. 2 października, sobota Działo się. Szturmowaliśmy Chorzowski Park Rozrywki. Ledwo wyszłam z tego żywa... Polecam, gdy ktoś lubi karuzele i kolejki górskie. 6 godzin kręcenia się... Głowa bolała mnie do wieczora. Wyszłam jednak na 6,5 km. Było szybko i konkretnie. I nawet pomyślałam, że w niedzielę może być dobrze. 3 października, niedziela Obrazek Półmaraton Katowice 1,23,06 1 miejsce. Wreszcie pierwsza klasa sportowa. Na pewno mogło być szybciej, ale po doświadczeniach z zeszłego tygodnia bałam się... no i plan był- złamać 1,24. Dobrze, że chłopaki stopowali mnie na pierwszym okrążenie, bo chciałam gonić Łotyszkę. Tymczasem ona wymiękła po 7km. Trasa? Dla mnie idealna, choć bardzo zwalniały agrafki. Prawie do zera... 3 pętle po 7 km- pierwsze 3,5 pod górę, a potem w dół. To chyba mój ulubiony profil trasy. Silny wiatr, ale poza tym pogoda idealna. Słońce, plus 15, rześko. Wg. garmina 21,350. 3,54/3,45/4,02/3,48/3,38/3,50/3,49/ 3,58/3,59/4,05/3,59/3,49/3,55/3,47/ 3,57/3,54/4,05/3,56/3,49/3,49/3,50 Dobiegając do mety pomyślałam sobie głupio- a, po co łamać 1,23. Będzie co robić w następnym starcie... Nie wiem tylko, kiedy następny start będzie. Zaczynam na SGH studia podyplomowe i może być ciężko.