Wt, 5 kwietnia 2011, 11:52

Wróciłam do żywych :) Jak miło... Zaczęła mnie niepokoić ta huśtawka... trochę złego, trochę dobrego... Choć ogólnie ten rok jest na razie zdecydowanie na PLUS! Wczoraj 11,2 km, dość ciężko 4,44 min/km. Dziś już leciutko, wspaniale (pusty las o poranku, poranne promienie słońca, REWELACJA, ekstaza niemalże). Szkoda, że czasu tak mało. 12,7 km tempo 4,31 min/km. 6 przebieżek. Gdyby nie bieganie... to jakoś inaczej musiałabym dbać o swoją duchowość ;) Serio! Bieganie niesamowicie mnie uspakaja, napędza do życia. Endorfiny działają 24 h :) A dodając do tego cudne-niezwykłe okoliczności przyrody...

Śr, 6 kwietnia 2011, 19:18

6 kwietnia, środa Maciek w rozjazdach, ja zabiegana... Miałam całe 41 minut na trening (50' z dojazdem i szybkim prysznicem...). Ale trzeba sobie radzić. GŁÓD BIEGANIA MEGA MEGA DUŻY 10 km, 41 minut: rozgrzewka plus 7 x 2' p 1'. Chciało się więcej, ale czasu nie było. W weekend dwa starty przede mną. Będzie ciężko, bo jednak choroba trochę mnie osłabiła, ale w perspektywie powinno wyjśc na dobre :) Mam energię :) Choć odczuwam brak terningu...i snu...(ale 4-ty ząb wykluty :). Może będzie lepiej 😀

Pt, 8 kwietnia 2011, 09:43

8 kwietnia, piątek Czasu było rano troszkę więcej, ale bez sensu przed startem się katować... 7,7 km ; wydawało mi się w żółwim tempie. Człap, człap. Okazało się, że wyszło 4,54 min/km czyli zupełnie przyzwoite tempo. Wiatr prawie mnie zduchnął ;) Weeken zapowiada się ciężko. Biegowo ciężko. Fajnie :) Podoba mi się aktualny ranking kobiet w półmaratonie na ten rok ;) http://rankingi.byledobiec.pl/rank03.ph ... 2011&sex=K

N, 10 kwietnia 2011, 13:26

Podsumowanie startów weekendowych 9-10 kwietnia Zastanawiałam się jak to będzie. Dwa starty, dzień po dniu, dwa razy po 10 kilometrów. Oczywiście starty miały być mocnym treningiem, nie zamierzałam biec na 100%. I nie pobiegłam...ALE: dwa razy wygrałam :) dwa razy zrobiłam życiówkę (choć ta sobotnia nie może liczyć się na poważnie, bo trasa była ok. 10km, a powierzchnia urozmaicona. Podbiegi po schodach i przebieganie kładką nad ulicą. Asfalt, kostka, piach i błoto. No i MEGA-WIATR. Było ciężko, ale założenie treningu zrealizowałąm: pierwsze 5 km bardzo mocno (pod wiatr, pod górę), potem odpuściłam (po co biec szybko z górki z wiatrem? poza tym w planach start następnego dnia). 35,55. Ale najważniejsze, że do zwycięzcy brakowało mi tylko 4 minuty (a Tomek biega po 31 minut na dychę). No i open 9 miejsce :) Dzisiaj biegłam w II Biegu Raszyńskim. Myślałam, że nic z tego nie będzie bo czułam mięśnie, byłam cała ociężała. Na bieg ledwo zdążyłam, zapominając zegraka (oj, po raz kolejny w tym roku!). I właśnie po raz kolejny nic mnie nie ograniczało. Pobiegłam na czucie, bez spinania się. Wydawało mi się baaarzdoo wolno. Byłam pewna, że w tym wietrze nie da się pobiec szybko. Spodziewałam się ujrzeć na mecie 38-39 minut. Moje zaskoczenie było szczere: 36:49. A zatem oficjalnie na atestowanej trasie życiówka, choć w PW biegłam szybciej. A sam bieg? Pierwsze 3 km trzymałam się Renaty Antropik. Potem zaatakowałam i tak już zostało. Odpuściłam na końcu, bo nie widziałam żadnej dziewczyny za mną. Trochę szkoda, bo czas mógł być znacznie lepszy, ale...ja naprawdę sądziłam, że ledwo połamię 40 minut... Zresztą przez cały bieg raczej "człapałam". Choć w butach PUMA FAAS 500 ciężko "człapać"...bo naprawdę wymuszają bieg na śródstopiu :) Fajny weekend. Nie spodziewałam się tak łatwych wygranych. MUSZĘ znaleźć jakąś szybką dychę!!!! To 36 jest spokojnie do złamania :)

Wt, 12 kwietnia 2011, 12:03

12 kwietnia, wtorek Kładłam się spać sądząc, że zgodnie z prognozą pogody obudzę się w szarej i mokrej rzeczywistości. Tymczasem o 6:20 obudziły mnie promienie słońca! Pięknie. Trzeba było wybiec... 12,2 km spokojnego,lekkiego biegu po 4,55 min/m Cudnie, ALE... ...niszczą nam Las Kabacki !!! To naprawdę przestaje robić się zabawne. Woda wylewa już na głównych alejkach, drzewa są całe potopione. Pomimo dyskusji na Ursynowie, nikt z budujących S2 nic sobie z tego nie robi. Najwyżej zapłacą karę. A raczej, znając procedury i egzekucję w naszym państwie, nie zapłacą... Tymczasem las się topi!!! Może udałoby się zorganizować jakąś akcję stołecznych biegaczy. Inaczej stracimy jedno z najfajniejszych miejsc do biegania w stolicy! :wrr:

Cz, 14 kwietnia 2011, 11:19

13 KWIETNIA, ŚRODA Bolało... a nie lubię jak boli na treningu:( jestem w stanie zmasakrować się na zawodach, ale na treningu???? Może było za wcześnie na taki akcent, tuż po 2 startach, a może po prostu szybsze tempo dało mi się we znaki. 16 x 1' p:45" Tempo minutówek - 3.30-3.31min/km czyli najszybciej z dotychczasowych minutówek Tempo przerw 4,30 - i ciężko tu mówić o odpoczynku (jednak kilkanaście sekund szybciej niż dotychczas). 12,5 km Czwartek- raniutko 6,5km Czułam się ciężko i pierwszy kilometr był po 5,18, ale potem się zamyśliłam i średnia wyszła 4,53... Jest dobrze :)

Cz, 21 kwietnia 2011, 16:55

Znowu w biegu...ale nazbierało się spraw...i jeden powód główny, który zabiera czas...w Wielkanoc bierzemy ślub kościelny, wesele i te sprawy...dużo załatwiania...jestem przemęczona...ale mam nadzieję, że krótka podróż poślubna pozwoli się zregenerować... poniedziałek - ....zapomniałam. \muszę sprawdzić na garminie.... wtorek - 3 x 2km. \na więcej brakło czasu i nie miałam nastroju. Nie mogłam skupić się na treningu, bo myślkałam oczym to ja zapomniałam i czego nie żdążę...nie było sensu biegać więcej. łącznie 12 km. Tempo 3,40 min\km środa - 9,6 km po 4,36 min - rześki poranek czwartek - 14,7 km regeneracyjnego biegu po 4,47