27 lipca, środa
Hmm, tak mi się nie za barzdo chciało, było już późno...
Przez pierwsze 40 minut biegu z narastającą prędkością biłam się z myślami "co dalej", czy mi się chce robić kilometrówki? Czy powinnam? W końu, po raz pierwszy od niepamietnych czasów, przeszłam na dość porządny drugi zakres - zatem od 40-tej minuty 18 minut w tempie maratonu (ok. 3,52min/km), potem jeszcze 3 minuty z narastającą prędkością. 5,5 km w 21 minut. Takie bieganie jest znacznie mniej męczące od interwału (a przecież 5km wyszło mi w 19 minut i to po wcześniej przebiegnietrych 8km z groszem). Nie wiem, co myśleć o takim treningu - jestem zdeklarowaną przeciwniczką drugich zakresów... Z drugiej strony była to oddmiana biegu z narastającą prędkością.
Łącznie
15,1 km
I nic nie bolało:)
Podobne