N, 2 stycznia 2011, 19:28

...to był stracony dla biegania tydzień, nazwijmy go odpoczynkiem przed właściwym treningiem ;) W poniedziałek pojechaliśmy do Wisły. Bez Małego - taki pierwszy po porodzie wypad we dwoje. Bieganie było w planie, ale za dużo przeszkód na drodze... Pięknie. Góry w śniegu. Wtorek - 11 km Czwartek - 5,4 km Wróciliśmy do Łodzi, gdzie w piątek miałam startować w Biegu Sylwestrowym, ale po zapoznaniu się z prognozami pogody postanowiliśmy jechać do Warszawy w noc czwartkowo-piątkową. Szkoda mi było... ale marny jeszcze ze mnie kierowca, więc pewnie tak było lepiej. Sylwester. Bartuś u drugich dziadków. Dopiero dziś byłam w stanie biegać. 2 stycznia 2011, niedziela 17 km po Lesie Kabackim ( akurat zerwała się śnieżyca), tempo 4,51 min/km. Teraz będę miała mało czasu na pisanie bloga... obym w ogóle miała czas...
Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz