20 maja, piątek
Zamiast kombinowania, co tu zrobić by pobiegać po południu, zmusiłam się do porannego człapania.
O ósmej musiałam wyjść do pracy, także pobudka o szóstej...jak ja tego nie lubię!
16 km, tempo 4,54 min/km, ale pierwsze dwa kilometry grubo powyżej pięciu. Cięzko było się rozbudzić, ale jak już ożyłam to deceniałam taki poranek
Pogoda wakacyja, ale dopiero 23 stopnie (tyle wskazywał termometr, gdy wróciłam), komary jeszcze w uśpieniu! Las w pełnej zieloności.
I pustka. Tylko kilku biegaczy.
Dopełniłam trening 7 długimi przebieżkami.
Podobne