So, 19 lutego 2011, 12:35

19 lutego, sobota Niesamowite... Obudziłam się zdrowa. I...postanowiłam jechać do Falenicy. A co! lepiej zrobić trening poprzez start niż po prostu trening. Bartuś i tak śpi. Było ciężko, pierwsze okrążenie to masakra. Ale z okrążenia na okrążenie nie było gorzej. Ba, było lepiej. 41,02 :orany: prawie minutę lepiej niż przed chorobą... A po biegu...w ogóle nie czułam zmęczenia. Warszawa Falenica- 10 km bieg górski w stylu anglosaskim, kopny śnieg. A! najważniejsze - zegarek wysiadł po pierwszym kilometrze, także bez czasomierza, na wyczucie... Naprawdę myślałam, że pełznę... Dziękuje Michałowi z rodziną - nie tylko za trening, ale przede wszystkim za dobre myśli :) TYDZIEŃ 3'/ 2011 67 km, 4 treningi, 1 start treningowy Obrazek  
Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz