Śr, 13 lipca 2011, 07:03

wtorek, 12 lipca Mały zawodnik obudził się o piątej i trzeba było się bawić. Moje niewsypanie tylko się pogłebiło, także czułam się przez cały dzień wykończona. Po południu 16 km w tempie nieznanym (bez zegarka), pewnie ok. 5 min/km. Powoli powracałam do żywych. Wieczorem Maciek zaproponował dodatkowo wspólne, rodzinne bieganie - 9 km plus podbiegi na górkę ursynowską. Łącznie 25 km - co za rozpusta biegowa :ble:
Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz