9 lipca, piątek
Upał, upał, upał. W pełnym słońcu-
7,1 km. Wieczorem byliśmy "w gościach".
Nie wiedziałam czy powinnam biegać, bo bardzo bolały mnie piersi. Nie chciałabym dostać stanu zapalnego- to niemiła przypadłość.
Chwilami mam już szczerze dość karmienia piersią. Małemu już niedługo wyjdą ząbki, ma bardzo twarde dziąsła i boleśnie kąsa. Do tego jest Żarłacz.
Chciałam bardzoooo wooolno. I nawet na początku się udało: 5,20/4,55/4,48/4,50/4,50/4,52/4,49
Jakoś samoistnie przyspieszyłam. Ale to zdecydowanie BC1.
Podobne