W piatek udało mi się między burzami wylecieć na szybkie 6km. jak szybkie nie wiem, ale coś ok.25 minut na moim zegarku bez podziałki...
I wyszedł nie taki straszny tydzień...
82 km
Najważniejsze jednak, że dzisiaj (sobota, 20 sierpnia) wybiegłam na wolne wybieganie...
Wstałam przed szóstą, spakowałam Bartusia i pojechałam do Łodzi, wybrałam się ok. 10-tej na trening (o 12 miałam juz dawno umówiona wizytę u fryzjera i kosmetyczki - w końcu czasem trzeba o siebie zadbać;)
Wolno, hmmm, wolno przecież... spokojnie, bardzo spokojnie... i taki silny wiatr! lartały gałęzie...
21,1 km 1:33, hm... średnia 4,25 min/km... (tak jakoś wyszedł półmaraton)
Przyjemnie i chciałoby się jeszcze.
I co ja mam o tym mysleć?
No, przecież nie jest źle
Podobne