Pn, 19 września 2011, 07:24

17 września, sobota Nogi jeszcze ciężkie, jakieś takie "nieswoje". Założenie - dyszka w tempie maratonu. Ale zapominam zegarka. Musze się pod kogoś podłączyć, dogaduję się z Jurkiem Magierskim i zaczynamy bardzo spokojnie, tak ok. 3:55. Jednak na 6 km Asia próbuje nas wyprzedzić, więc stwierdzam że przyspieszamy. Równe 38:00. W wolnym biegu. Maciek biegł z Bartusiem - zrobili życiówkę;) 18 września, niedziela BEMOWSKI BIEG PRZYJAŹNI Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi - bardzo spokojnie. Przez pierwszy kilometr trzyma się mnie Asia Tekień, ale bardzo szybko odpuszcza. Zostaję zupełnie sama na krętych, poprzecinanych "hopkami" ulicach. Nie jest to miła trasa - nie ma jak biec optymalnie, trzeba kluczyć, omijać samochody, zatrzymywać się, nawrócić dwa razy na agrawce. Tempo troszkę rwane. Wg. Garmina równiutko po 3:30, ale wyszło 5,180m. W wynikach 18:04. Już chyba pisałam, że nigdy nie byłam taka szybka... i tak swobodnie mi się nie biegało... Po co mi ten maraton za tydzień????
Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz