Grudzień’2011

Cz, 1 grudnia 2011, 08:28 Wtorek to 37 minut biegu pod lekką górkę, (7,4km) plus drabinka -szybka wersja - 4' + 2' Środa, 30 listopada (już!) To próba, czy mogę rano...Oj, nie lubię wstawać, gdy jest środek nocy;) Zatem rano 14,4 km spokojnego biegu (z końcówką lekko-narastającą) Wieczorem 90' hali (przede wszystkim wzmacnianie mięśni pośladkowych i płotki). MOŻE BYĆ CIĘŻKO Z CZASEM W 2012, ALE LICZĘ NA DOBROCZYNNE SKUTKI OBOZU SYLWESTROWEGO... ZATEM W STYCZNIU NA CHOMICZÓWCE PADNIE ŻYCIÓWKA NA 15 KM (HAHA - MIĘDZYCZAS Z POŁÓWKI SIĘ NIE LICZY). CEL NA 2012 - SZYBKOŚĆ, SZYBKOŚĆ, SZYBKOŚĆ... W KOŃCU PUMA ROK 2012 OGŁASZA ROKIEM SZYBKOŚCI Pt, 2 grudnia 2011, 09:00 Czwartek (1 grudnia) - 8km wolnego biegu plus basen i 3 pobyty w saunie Piątek (2 grudnia - a o 6.30 rano plus 6 stopni!) - 1 godzina treningu siłowego So, 3 grudnia 2011, 08:46 W piątek wieczorem jeszcze spokojne 7,8km Sobota (3 grudnia) poranne 12km. Wolno (5,04min/km). Pn, 5 grudnia 2011, 08:46 iedziela, 4 grudnia Przy temperaturze 10 stopni! 21,3 km, średnie tempo 4,52min/km. Bardzo przyjemny bieg, choć po 18km baaaardzo już chciałam być w domu. No ale powoli trzeba przestawiać się na bieganie głównie w weekendy... Muszę dostosować trening do możliwości Bartusiowo-pracowo-pogodowych... TYDZIEŃ 1 ZIMA/WIOSNA 2012 -85 km. WOW Niestety dalej już tak pięknie nie będzie:( Poniedziałek, 5 grudnia 8 km biegu, 38 minut plus 5 minut drabinki (czasu na więcej nie było:( ) Cz, 8 grudnia 2011, 08:50 Wtorek, MIKOŁAJKI: 10 minut drabinki + 12,7km BNN + 2 minuty drabinki + 2 sesje w saunie Środa: HALA, 20.00: ok. 5km. Sedno ćwiczeń: 4 serie skipów, ok 70 metrów: A,C,A,C, marsz z wypadami, podskoki z przysiadu, wieloskok sprinterski, skip B, wieloskok, przebieżka. Piłki lekarskie (ogólnorozwojowo z mocnym naciskiem na brzuch i pośladki oraz obręcz barkową) 6 przebieżek Czwartek, 8 grudnia 7,2 km (bo nie zgodzę się z tym, że nie ma sensu biegać mniej niż 45 minut. Jak się nie ma co się lubi... A 35 minut może działać bardzo POBUDZAJĄCO!). Piątek, 9 grudnia 7km. Sauna x2. Źle się czuję N, 11 grudnia 2011, 11:29 W piątek wieczorem umierałam. Rozkładało mnie na łopatki... bolał brzuch i ogólnie samopoczucie do d* Fervex, mleko z miodem, jakieś witaminki i w sobotę rano byłam "na chodzie". Nawet nieźle się czułam. Spakowałam Małego i 2 godziny rehabilitacji w Ortorehu (głównie naprawianie achillesów i pachwiny). Nie mogę sobie pozwolić na kontuzję. W myśl pięknego powiedzenia, że lepiej przeciwdziałać niż leczyć... Potem zakończenie GP Warszawy - wpadłam tylko na chwilkę, bo w tym samym czasie mieliśmy w pracy choinkę dla dzieci. Musiałam zdążyć na przybycie Mikołaja! Bartuś dostał wóz strażacki (i niestety pojął już znaczenie słowa PREZENT... qcze! Myślałam, że zajmie mu to jeszcze z pół roku). Po południu (na granicy dnienia i mroku) 16,6km, tempo 4,56min/km. Czułam się... NIJAK. Co poza tym? Wiem, że budżet na sport w tym roku jeszcze strasznie nie ucierpi, ale po IO mają być w Ministerstwie niezłe cięcia. Związki już drżą, bo nowa pani minister woli przeznaczyć pieniążki na sport masowy niż wyczynowy. Dobrze, czy źle? N, 11 grudnia 2011, 15:01 Niedziela, 11 grudnia (5 stopni ciepła, jesień się nie poddaje - ja jej kibicuję) 21,4 km Człapanie w tempie 4,57min/km (tempo odczuwalne znacznie wolniejsze...). Biegło się słabo, dopiero w końcówce ożyłam i przyspieszyłam gdzieś tak do 4,40... Ładnie w lesie, ale za dużo ludzi;) TYDZIEŃ 2 WIOSNA/LATO 2012 77,2 km Jest nadzwyczaj dobrze... pod względem kilometrów Forma w lesie Ale w lesie ładnie N, 11 grudnia 2011, 15:06 Poniedziałek,12 grudnia 11 km w 50 minut, tempo przyjemnie narastające. Ale mi się chciało! Ale miałam powera. Gdyby był czas dziś bym się skatowała;) Skąd taki głód biegania po weekendowym człapaniu?? Wt, 13 grudnia 2011, 12:51 Wtorek, 13 grudnia 12,2 km BNN. Przyjemnie, bo szybko. Głód biegania... HALO? Co jest grane? Tamten tydzień ledwo-ledwo, a teraz taka MOC? Może to rzeczywiście więcej snu i bardziej higieniczny tryb życia... Trenuję, póki mogę... Środa, 14 grudnia Rano 6,1 km (ok. 4,55min/km) na rozbudzenie Wieczorekm HALA: 7 km (tak obliczył Max - a tym razem było dużooo "przemieszczania się") 1: 4 serie skipów 60-80 metrów: skip A, C, A, C, wieloskok sprinterski, B, marsz z wypadami, wieloskok, przebieżka 2: ogólnorozwojówka na materacach (z piłkami lekarskimi) 3: płotki Pt, 16 grudnia 2011, 09:28 W czwartek 8,7 km, w tym 3 x 2' na pobudzenie (w zadziwiająco komfortowym, jak na posiadane zakwasy, tempie 3,45min/km) Sauna. Wieczorem do drugiej impreza firmowa- ćwiczenie łydek w mega-wysokich obcasach... Dziś jestem wczorajsza i nie biegam;) So, 17 grudnia 2011, 13:12
Sobota, 17 grudnia (i piękna JESIEŃ)FALENICA, Warszawskie Biegi Górskie - 10KM Zaczęło się źle... Cały piątek bolała mnie głowa... W nocy obudziłam się z "postępującym przeziębieniem", bolało gardło, nos zatkany... Kilka proszków i rano było nieco lepiej. Ale brak snu wciąż na poziomie kilku brakujących godzin... Cel? Bardzo chciałam złamać 40 minut, ale nie do końca wierzyłam, że to możliwe. Forma w lesie, samopoczucie średniawe. Pobiegłam spokojnie, równo. Nigdy nie byłam w Falenicy tak niezmęczona. Złapałam 39:53. Lepiej od zeszłorocznej życiówki o ponad półminuty... A to dopiero grudzień... I nawet na ostatnim podbiegu wyprzedziłam jacka Gardenera.... Hm... Już się nie mogę doczekać obozu:)
N, 18 grudnia 2011, 09:30
Dziś ledwo-ledwo, oj... Nogi nie bolały, ale jakoś tak słabo mi się biegało (musiałam o 7 rano, a tego nie lubię). 17,5km w tempie 5,08min/kmTydzień 3 WIOSNA/LATO 2012: 76,5 KM. Wciąż jest dobrze...
Pn, 19 grudnia 2011, 16:11
Poniedziałek, 19 grudnia!!! (a zimy niet. Jak pieknie!) Dzisiaj tak "lajtowo", w biegu. 10,3 km BNN w tempie 12,5km/h. Nachylenia bez szału, ale fajnie mi się biegło (niebo-a-ziemia w porównaniu do wczoraj...) Troszkę ćwiczeń na uda.Ta newralgiczna część ciała...A tu jeszce butki, w których udało mi się pokonać wydmę:) Oficjalny czas: 39:47 POLECAM!!!! Naprawdę rewelacja :):):)
Śr, 21 grudnia 2011, 08:13
Wtorek, 20 grudnia Walczę z chorobą... Oj, walczę... 10 minut drabinki, 10 km plus sauna. Niestety poprawy brak. Chyba jest coraz gorzej...Czemu ja zawsze choruję na święta, długie weekendy, wakacje? NIESPRAWIEDLIWE!
So, 24 grudnia 2011, 13:35
WESOLYCH I ZDROWYCH ŚWIĄT DLA WSZYSTKICH.Ja niestety od środy dogorywam... Zatoki mi żyć nie dają, a co tu mówić o bieganiu:(:(:(Śr, 28 grudnia 2011, 11:42Niestety bakterie...także od wczoraj na antybiotyku:( Rozsądek zwyciężył i postawiłam na lekarza, zanim choroba stanie się naprawdę groźna. Obóz biegowy - no, wszyscy biegają... oprócz mnie. Wczoraj wyszłam na chwilę, licząc że organizm sam to jednak zwalczy, ale szybko "urwałam" się do lekarza. Nie ma co czekać. Im szybciej zacznę walczyć z chorobą tym lepiej. :ojnie: Aj... So, 31 grudnia 2011, 14:51 31 grudnia 2011 Kończy się grudzień (już), kończy się rok... spirala nakręca się, bo czas mija coraz szybciej... pora na małe podsumowanie. Zacznę jednak od obozu. Trochę pechowego. Cóż...Żałuję, że nie poszłam do lekarza wcześniej, ale sądziłam, że "sposobami chałupniczymi" uda mi się zwyciężyć wirusa. No ale jednak do gry dołączyły się bakterie. Od wtorku - 5 dniowa kuracja antybiotykiem. We wtorek rano jeszcze poszłam na trening (w bardzo złym stanie 11,5 km) i urwałam się przed końcem, by popędzić do lekarza. Już pierwsza dawka lekarstwa pomogła wygrać z bólem głowy! Dlatego wieczorem poćwiczyłam na hali (głównie rozciągając się). W środę opuściłam poranną wycieczkę biegową i przeleżałam do obiadu w łóżku. Po południu ćwiczyłam na haki (core stability). W czwartek rano głód biegania zwyciężył, ale trening był spokojny (12,5km z czego 11 biegu z prędkością powyżej 5min/km plus 10 przebieżek). W piątek wycieczka biegowa (móh Garmin pokazał 26km, 2:45). Spokojnie, miło i przyjemnie (oczywiście w najszybszej grupie...w której "przetrwały tylko 3 osoby...). Trochę za bardzo wiało... Na górze zima w pełni. Po południu hala (bardzo lajtowa). Dziś - w sobotę, 10,6km spokojnego biegu. I masaż. Oj, niezły masaż!! Boli na samo wspomnienie;) Czy mądrze jest biegać w trakcie choroby? Innym nie polecam... Czuje się już dobrze, tylko Sylwester mnie przeraża. Jakoś wizja kilku godzin w szpilkach do mnie nie przemawia... A rano małe zawody biegowe...tak na otrzeźwienie;) A przecież Bartuś i tak obudzi się przed siódmą... Miłej zabawy i Szczęśliwego Nowego Roku. Nas czeka jeszcze hala 😀 I ostatnia dawka antybiotyku.  
Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz