hmm...
rano nie czułam się dobrze...
na starcie koledzy, z którymi umawiałam się na bieg po 3:55 stwierdzili, że 4:00 to maks.
Przeanalizowałam.
Postawiłam na rozsądek (ja i rozsądek? A jednak. Dwa ważne starty w tym roku pokazują, że potrafię się na czymś skoncentrować i osiągać, to co założę.)
Poddałam się;) i pobiegłam po 4:00 jak pod linijkę... jedyna z grupy wytrwałam.
2:48:49 (netto 2:48:47) a na połówce 2:24:22 brutto
zatem idealnie
i z ....niedosytem
planuję już kolejny MARATON. Było PRZYJEMNIE (choć nudno i wolę góry;)
Garmin pokazał mi aż 500 metrów więcej. Szkoda, że trasa nie jest mierzona GPS;)
Podobne