21 grudnia, worek
TRENING
7,6 km
prawie 40 minut, tempo 5,12 min/km
Najpierw 4 godziny w samochodzie...zerwała się burza śnieżna. Mimo to wyszłam pobiegać.
Było cudownie.
Jak w bajce.
Ja i śnieg.
Jacyś majaczący w oddali ludzie łypiący na mnie zdziwionym wzrokiem.
Zamarzały mi oczy, na rzęsach i brwiach miałam sopelki.
POLECAM
22 grudnia, środa
TRENING
12,5 km
1 godzina i 3 minuty; tempo 5,03 min/km
Rano egzamin. Zdałam na szczęście, bo żebym się jakoś uczyła to nie powiem...czasu brakło.
Bieganie? Nawet niezłe tempo, jak na tragiczne warunki. Trochę kopnego śniegu, roztopów, asfaltu. Plucha.
Potem zakupowe 4 godziny (zmęczyły mnie bardziej niż trening).
21 grudnia, czwartek
TRENING
14,2 km
1 godzina i 16 minut, tempo 5,24
Warunki bardzo ciężkie- kopny śnieg (rozwilgocony) na Stawach Stefańskiego w Łodzi.
Ciepło.
BARTUŚ
Raczkuje coraz bardziej energicznie...
Podobne