Pn, 1 listopada 2010, 13:44

31 października był okropnym dniem... Dzień wcześniej byłam ze znajomymi w pubie i chyba zaszkodził mi dym papierosowy. Może to brzmi śmiesznie, ale od 2 lat nie byłam narażona na tak skondensowane działanie oparów nikotyny. Rano wymiotowałam, okropnie bolała mnie głowa. Kręgosłup też, ale ponieważ ból był troszkę mniejszy to postanowiłam dla rozruszania kości potruchtać - 2,7 km. Bardzo wolno, testowo. Nie wiedziałam, czy lepiej nie poczekać jeszcze trochę. Z drugiej strony ogromnie mnie "nosiło". Później mieliśmy iść z Bartusiem i moim tatą na spacer. Niestety wydarzyła się tragedia - na naszych oczach, mój 16 letni pies wpadł pod koła pędzącego samochodu. Nie życzę nikomu takich przeżyć. Biedak nie zdechł od razu, musieliśmy go uśpić. To okropne, gdy nagle nie ma istoty, która była z tobą ponad pół życia. ... 1 listopada, poniedziałek  Z plecami lepiej. Ale wciąż szybkie bieganie nie wchodzi w grę. 15 km, 4,42 min/km. Bardzo spokojnie. Piękna polska złota jesień. Melancholijnie. Pusto o poranku.
Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz