Cz, 1 września 2011, 08:20

W poniedziałek ledwo żyłam. Nie było sensu biegać... Wtorek to 20,5 km w tempie nieznanym. Relaksacyjnie. Środa - 17,1 km, wolno i ciężko, tempo 4,53min/km, na konieć 10 przebieżek na pobudzenie. Oj, aktualnie czarno widzę maraton... A niedzielny półmaraton to już w ogóle... będzie ciężko, szczególnie, że zamierzam potraktować ten weekend jako bardzo mocny trening przedmaratoński, czyli w sobotę start na 10km na Kabatach, a w niedzielę półmaraton. Czy przeżyję? Czy to ma sens? Zobaczymy.
Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz