So, 15 maja 2010, 20:20

15 maja, sobota Przez dwa dni nie udało się pobiegać. Nie miałam małego z kim zostawić. Chyba nie będzie tak łatwo wziąć się za porządne treningi... Obrazek Wykorzystuję końcówkę karnetu do Gymnasionu. Miałam poćwiczyć na jakiś zajęciach, ale się zabiegałam... 14 km -71,15 min (10km w 49,10 min) plus trucht= 15,5 km 10 min crosstreinera plus "brzuszki".

Cz, 13 maja 2010, 09:59

dookoła Stawów Stefańskiego, bo jak pisałam wcześniej, cała okolica rozkopana. Po deszczu lepiej nie wychodzić...A na stawach chmary komarów i innych latających paskud. Wpadały do oczu, do nosa, kilka miałam pecha zjeść. W smaku nie najgorsze, ale po co pchają się w moje trzewia??? Obrazek Minęło 6 tygodni. Bartuś to już kawał chłopa ;) A tak naprawdę to jest drobnym dzieckiem, szybko rozwijającym się motorycznie, bardzo silnym i ciekawskim. Skończył się czas połogu- Połóg (łac. puerperium) jest to okres z reguły trwający sześć tygodni, w czasie którego dochodzi do cofania się zmian, które wystąpiły w organizmie kobiety w czasie ciąży  i porodu.. Oczywiście pełni formy sprzed ciąży nie udało się odzyskać. Na to potrzeba jednak więcej czasu. Po pierwsze zupełnie zmieniła mi się figura, mam na sobie znacznie więcej tłuszczu, noszę większe piersi (na razie aż o dwa rozmiary!). Waga prawie wróciła do normy (52,5 kg), ale rozmiar jeszcze nie. Powoli mogę realizować już całkiem intensywny trening. Niestety ciężko będzie trzymać się planu, bo z czasem różnie to bywa...Często nie mam z kim zostawić dziecka, a na bieganie z wózkiem jest jeszcze za wcześnie (będzie to możliwe za 4 miesiące). Mimo to warto poświęcić wyniki, formę i figurę dla takiego szkraba :)

Śr, 12 maja 2010, 07:52

Ostatnio krucho u mnie z czasem, a i pogoda nie zachęca do przesiadywania nad laptopem. Świat eksplodował zielenią, a słońce "wydziela" coraz więcej witaminy D. Endorfiny unoszą się w powietrzu. Uwielbiam maj. Wiosna, wiosna, ach to TY! 8 maja, sobota Obrazek Poranne TBC w Gymnasionie i 3 km (12,4km/h) Po południu wybraliśmy się całą rodzinką do Łodzi. To pierwsza wizyta Małego u dziadków, niestety mój tata jest w szpitalu, także radość z Bartusia ma tylko babcia. Bartek po raz pierwszy w swoim życiu został sam (bez mamy) na noc. Na szczęście babcia zaopiekowała się nim należycie. Ja natomiast w ramach "wychodnego" zaliczyłam 10-lecie matury (jejku, to już 10 lat, a wydaje się jakby wczoraj...). Spotkanie było bez mundurków (tak, tak- moja szkoła jako jedna z nielicznych w Polsce pozostała przy tradycji noszenia granatowych mundurków), ale pewnie większość osób nie zmieściłaby się w licealne rozmiary. Mimo to zabawa była przednia, a czas jakby na chwilę cofnął się. Okres szkoły średniej wspominam wspaniale, dużo lepiej niż czasy studenckie. Może dlatego, że tyle rzeczy było zakazanych ;) Moje wchodzenie w dorosłość było bardzo burzliwe... 9 maja, niedziela Obrazek ok. 8 km, 42 minuty 10 maja, poniedziałek Obrazek Po raz pierwszy biegałam z Garminem. Próba okazała się pomyślna, choć na razie wykorzystałam jedynie podstawowe funkcje. Trasa po której się poruszałam była mocno pofałdowana i rozkopana (cóż, jeszcze w Łodzi...). W całej dzielnicy zakładają kanalizację i w związku z tym ulice wyglądają jak strefa wojny. Ktoś genialnie wymyślił, że najlepiej będzie rozkopać cały teren w tym samym czasie (co z tego, że ludzie chcieliby dojechać czy dojść do swoich domów? Phi, co z tego?) i tak to już trwa... od dwóch lat, a końca nie widać. Masakra. 12,5 km 1,08,42 h śr. 5,29/km czyli 10,9km/h 154 bpm Zakładałam tętno w przedziale 150-160. Spokojnie. Byliśmy z Bartusiem u mojego Brata na lotnisku, także Malec pierwszy raz siedział w samolocie. Podobało mu się. Zafascynowany przyglądał się wszystkiemu. A on ma dopiero 5 tygodni! Już kilka osób powiedziało mi, że to nadzwyczajne, żeby takie małe dziecko, tak bystrze patrzyło na świat. 11 maja, wtorek Obrazek Wreszcie długie wybieganie. Sądziłam, że wyjdzie ok. 6min/km, ale okazało się, że nie muszę biegać aż tak wolno, a tętno ok. 155bpm udało się utrzymać. 18,55 km 1,43,00 śr. 5,33/km czyli 10,8 km/h 156 bpm Chyba już od czerwca zacznę "rozsądny" trening. A co tam! No i czas rozejrzeć się za jakimiś zawodami...

So, 8 maja 2010, 07:38

7 maja, piątek Obrazek Nareszcie troszeczkę poszalałam...troszeczkę, ale to znaczy że już niedługo poszaleję kompetnie  :ble: Cały trening to 14 km. Bez przerw 12 km= 35min po 12km/h (7km) plus 6x1min/1min plus BC1. Równa godzina (no może bez kilku sekund). Trochę dołujące jest, że te minutówki były w tempie maratonu...ale od czegoś trzeba zacząć! No i nabyłam Garmina f305. Zacznę się bawić :) i wrócę do biegania na tętno.

Cz, 6 maja 2010, 07:35

5 maja, środa Obrazek Dzisiaj na bieżni elektrycznej. 11 km w 54,20, w 60 min 12,09 km plus trucht= 13 km 10 min na crosstreinerze 10 min "brzuszki" Obrazek Chyba troszkę rozpędziłam się z jedzeniem wszystkiego, bo mały więcej ulewał i dostał lekką wysypkę. Chyba to reakcja na miód, albo na sok wiśniowy. Może na zioła w sosie do spaghetti. Waga: 52,5 kg W czwartek biegania niestety nie będzie, bo nie mam z kim zostawić małego. Gorzej, że przy takiej pogodzie ze spaceru też nici  🙁

Śr, 5 maja 2010, 07:04

4 maja, wtorek Obrazek Jest zdecydowana poprawa. Moje ciało ponownie zaakceptowało bieganie i wyrywa się do ćwiczeń. Szkoda, że jestem ograniczona czasowo, ale dopóki Bartuś nie stanie się bardziej przewidywalny tak to będzie. Kiedy tatuś nie może poradzić sobie z wrzeszczącym malcem dzwoni, żebym w trymiga wracała. Wiadomo- nikt tak nie ukołysze małego stworka jak mamusia ;) 9 km- 45 minut (pierwsze 30 min BC1, potem BC2). Plus kilometr truchtu. W planach było więcej. Zadziwia mnie ilość energii, która we mnie siedzi i czeka na uwolnienie... Obrazek Waga: nieco poniżej 53 kg. Tak jak zakładałam, po 6 tygodniach od porodu powinnam wrócić do wagi sprzed ciąży (mam jeszcze 8 dni). Dodam, że nie odchudzam się. Karmienie i bieganie sprawiają, że mój organizm może "przetrawić" nawet ponad 3 tysiące kalorii. Może to zabrzmi dla niektórych dziwnie, ale ciąża to najlepszy sposób na schudnięcie. Chyba nigdy nie jest to tak łatwe, jak po porodzie. Dłużej potrwa sprawa z "brzuszkiem". Na mięśnie trzeba sobie zapracować. Byliśmy z Bartkiem u ortopedy- wszystko jest w porządku, rozwija się prawidłowo. Ale kolejny pan doktor stwierdził, że nasz krasnal jest niezwykle silny. Cóż, intensywnie ćwiczył u mamy w brzuchu. Teraz też należy do dzieci aktywnych, choć na szczęście niepłaczliwych. A dwa dni temu po raz pierwszy uśmiechnął się "całą gębą"  :hej:

N, 2 maja 2010, 05:29

1 maja, sobota Obrazek TBC* w Gymnasionie. *TBC (Total Body Conditioning) - ćwiczenia ogólnorozwojowe, poprawiające kondycję fizyczną, wzmacniające i ujędrniające wszystkie grupy mięśniowe. Część główną poprzedza intensywna rozgrzewka, również z wykorzystaniem stepu. Połączenie pracy mięśni ramion i nóg oraz zastosowanie dużej ilości powtórzeń sprzyja wyższej intensywności zajęć niż podczas zajęć BS (Body Sculpting - rzeźbienie ciała). Obrazek Bartuś skończył miesiąc. To już kawał chłopa ;) Mamusia natomiast odnotowała zadziwiające "odmłodnienie". Gdy kupowałam szampana na Maćka urodziny poproszono mnie o dowód  :szok: To samo spotkało mnie wczoraj, gdy poszłam po zaopatrzenie na grilla (inny sklep). Jestem w szoku...